Jak bezwzględnie i boleśnie zaatakować USA? Zastanawiają się nad tym terroryści na całym świecie, ale także... amerykańscy naukowcy. Dzięki ich pracy, możliwe jest wykrycie słabych punktów w systemach zabezpieczeń.

Grupa wybitnych specjalistów pracuje od czterech lat w tajnym ośrodku w Los Alamos – tym samym, w którym prowadzono prace nad pierwszą bomba atomową. Do dyspozycji mają wirtualny model Stanów Zjednoczonych z: miastami; drogami; mieszkańcami, którzy są zaprogramowani tak, by jak najbardziej przypominać żywych Amerykanów.

Naukowcy mają również dostęp do wszelkich niezbędnych danych, w tym wywiadowczych. W swoich wirtualnych zamachach używają broni chemicznej i biologicznej, zatruwają ujęcia wody, a także wysadzają w powietrze różne budynki.

Każde z przeprowadzonych przez nich doświadczeń kosztuje dziesiątki milionów dolarów, ale jest bardzo użyteczne, bo odpowiednim służbom dostarcza bezcennych informacji o słabych punktach systemów zabezpieczeń.

Członkowie zespołu badawczego mają kategoryczny zakaz ujawniania jakichkolwiek szczegółów. Podobno jednak, im więcej wiedzą, tym gorzej sypiają. Z Waszyngtonu relacjonuje Jan Mikruta: