Koszykarze Los Angeles Lakers pokonali Phoenix Suns 137:139 w meczu ligi NBA. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebne były aż trzy dogrywki. Marcin Gortat spisał się bardzo dobrze - zdobył 24 punkty i zebrał 16 piłek.

To był szalony wieczór w hali Staples Center. Lakers byli faworytami, bo wygrali większość ostatnich spotkań z Suns. Wszystko wskazywało na to, że po raz kolejny gładko zwyciężą. W pewnym momencie ich przewaga wynosiła już 21 punktów. Świetna postawa Steve'a Nasha, który jak natchniony trafiał za trzy punkty, pozwoliła Słońcom zniwelować stratę. Kiedy zawyła końcowa syrena był remis 112:112.

W pierwszej dogrywce ważną postacią drużny z Phoenix był Marcin Gortat, który zdobył w tym czasie sześć punktów. W całym meczu polski koszykarz zanotował 24 oczka, co jest wynikiem tylko o jeden punkt gorszym, od rekordu kariery. Do zdobyczy punktowej dołożył szesnaście zbiórek. Ale bohaterem dogrywki okazał się Channing Frye - faulowany przy rzucie za trzy punkty na sekundę przed końcem, wykorzystał wszystkie rzuty wolne i doprowadził do drugiej dogrywki.

W niej role się odwróciły - to Słońca po rzutach Frye'a prowadziły, ale w końcówce Gortat sfaulował Gasola, który wykorzystał oba rzuty wolne. Trzecia dogrywka okazała się decydująca, a główną rolę odegrał w niej Kobe Bryant. To on był najlepszym strzelcem Lakers - w całym meczu zdobył 42 punkty i poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa.