Ponad 1000 stron liczy trzeci tom "Antologii polskiego reportażu XX wieku. 100/XX" pod redakcją Mariusza Szczygła. Książka pojawi się w księgarniach 28 października. Znalazły się w niej najlepsze teksty polskich reporterów, które nie zmieściły się w dwu wcześniejszych, równie obszernych tomach antologii.

Ponad 1000 stron liczy trzeci tom "Antologii polskiego reportażu XX wieku. 100/XX" pod redakcją Mariusza Szczygła. Książka pojawi się w księgarniach 28 października. Znalazły się w niej najlepsze teksty polskich reporterów, które nie zmieściły się w dwu wcześniejszych, równie obszernych tomach antologii.
Mariusz Szczygieł /PAP/Tomasz Gzell /PAP

Początkowo antologia miała obejmować tylko dwa tomy, które ukazały się w marcu ub. roku. Pracę nad drugim tomem antologii kończyliśmy z poczuciem niedosytu. Zostało ponad stu reporterów, którzy powinni byli się w niej znaleźć, ale z różnych względów tak się nie stało. Myślałem o grzechu zaniechania, który był nie do zmycia. Niestety, sto lat to sto tekstów i nie dało się więcej. Oba tomy antologii ważyły razem 3 kilo i 32 deko. Jednak czytelnicy zdecydowali, że powstała część trzecia: ciąg dalszy, uzupełnienie - pisze Mariusz Szczygieł we wstępie.

W najnowszym tomie "Antologii" znalazły się teksty, które mogą czytelnika zaskoczyć, jak np. reportaże autorstwa pisarzy, m.in. Hanny Boguszewskiej, Józefa Kisielewskiego, Jana Dąbrowskiego, Jerzego Pytlakowskiego czy Bolesława Prusa. Trzeci tom otwiera właśnie tekst autora "Lalki" i "Kronik tygodniowych", które Szczygieł bardzo ceni i uważa, że ani trochę nie straciły na aktualności. Do antologii wybrał jednak "Notatki wołyńskie" z 1910 r. - reportaż z podróży do Łucka. To ewenement w twórczości Prusa, który - cierpiąc na agorafobię - niemal nie opuszczał Warszawy.

"Zależało mi na wielu tekstach przedwojennych, do których udało mi się dotrzeć dopiero teraz. O wielu wcześniej w ogóle nie wiedziałem. Chciałem umieścić w tym zbiorze także kilka znanych reporterskich nazwisk z lat 70. (Siedlecką, Kowalik, Karasia, Kopcia), z których musiałem zrezygnować w drugim tomie, jako że mieliśmy tam już nadreprezentację tego złotego okresu w polskim reportażu" - pisze Szczygieł w przedmowie.

Wśród tekstów przedwojennych w nowym tomie znalazły się m.in. reportaż z Ameryki z 1922 r. pióra Marii Heleny Szpyrkówny, gwiazdy pisma dla pań "Bluszcz", opowieść o podróży przez ogarniętą przez rewolucję Azję Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego, tekst Wandy Mazanowskiej z 1926 r. o powstaniu Grobu Nieznanego Żołnierza, fragment książki "Ryby śpiewają w Ukajali" Arkadego Fiedlera.

Do antologii trafił też tekst anonimowego reportera, który ukazał się na łamach "Tajnego detektywa" w 1932 r. Opowiada on o skandalu, który wstrząsnął konserwatywnym Poznaniem - nie tylko wykryto szajkę pedofilów i stręczących im dziewczynki rajfurek, ale między winnymi znalazły się szanowane figury: restaurator, kupiec, kierownik fabryki mebli i, przede wszystkim, podpułkownik rezerwy Feliks Piekucki.

Z niektórych "odkryć" ujętych w nowym tomie Mariusz Szczygieł jest szczególnie dumny: "Mało kto wie, że w drugiej połowie lat trzydziestych polscy dziennikarze pisali relacje z niemieckich obozów koncentracyjnych. Polska literatura łagrowa nie zaczyna się od Tadeusza Borowskiego. Jerzy Rogowicz i Stanisław Nogaj są autorami zupełnie dziś zapomnianych obozowych relacji" - pisze redaktor antologii, do której trafiły: reportaż Rogowicza z 1936 r., tekst o Dachau, gdzie wtedy więziono komunistów i przestępców kryminalnych oraz Nogaja o obozie w Lichtenburgu, gdzie przebywali m.in. Ślązacy i Wielkopolanie. Do antologii trafił też  reportaż Racheli Auerbach z prac komisji badającej po wojnie teren obozu zagłady w Treblince.

"Chciałem, żeby w trzecim tomie znalazło się także kilka tekstów kontrowersyjnych. Reportaż nie zawsze był przyzwoity. Czasem, zwłaszcza po Marcu 1968 i w stanie wojennym, służył propagandzie. Był narzędziem w rękach władzy, używanym do szerzenia agresji i piętnowania. Także jego autorzy byli narzędziem systemu, choć prawdopodobnie uważali, że wynajmują mu talent z własnego wyboru. O reportażu Andrzeja Brychta z Republiki Federalnej Niemiec współcześni mówili, że został zmyślony dla władzy" - pisze Szczygieł. Innym przykładem reportażu "kontrowersyjnego" jest tekst Marii Osiadacz, którą "przyzwoici ludzie nazywali Marią Obsrywacz. Jej styl to połączenie narracji funkcjonariuszki partyjnej z trajkotaniem przekupki. Albo inaczej: zgorszonej mieszczki na straży porządku" - ocenia redaktor antologii. W książce znalazła się relacja Osiadacz z procesu "Komandosów" z 1969 r.

(mn)