W Tatrach trwa polowanie na niedźwiedzicę. Na szczęście to bezkrwawe łowy pracowników TPN. Siwa - taki przydomek ma niedźwiedź - przestała się bać ludzi i zbliża się do nich na niebezpieczną odległość.

Siwa wraz z potomstwem wędruje po dolinkach, które upodobali sobie również niedzielni spacerowicze. I pewnie nie byłoby w tym nic groźnego, gdyby turyści nie traktowali niedźwiedzi jako atrakcji turystycznej. Dlatego dla dobra turystów i zwierząt niedźwiedzi muszą pilnować pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego. Z pewnością łatwiej będzie im śledzić poczynania niedźwiedzicy, gdy Siwej uda się nałożyć obrożę telemetryczną - z nadajnikiem radiowym i satelitarnym.

Ale i tak wszystko zależy od turystów. Problem w tym, że powtarzane setki razy komunikaty nie skutkują. Ale my i tak powtórzmy jeszcze raz.

Pod żadnym pozorem nie można się zbliżać do niedźwiedzia, nie wolno go karmić. Nie należy także zbliżać się do małych niedźwiadków, bo z pewnością gdzieś w pobliżu znajduje się ich matka. Nieprzestrzeganie podstawowych reguł bezpieczeństwa może skończyć się jak ostatnio w chorzowskim zoo.