Posłowie Zbigniew Sobotka, Henryk Długosz i Andrzej Jagiełło stawili się na przesłuchanie w Prokuraturze Okręgowej w Kielcach. Jednak oprócz osób, którym postawiono zarzuty w sprawie starachowickiej, w Kielcach zjawił się jeszcze jeden poseł SLD - Jerzy Dziewulski.

Pierwszy w Kielcach zjawił się poseł Długosz; w prokuraturze stawił się o godzinie 9.30. Długosz znów zapewnił, iż jest niewinny i postara się rozwiać całą hipotezę o jego udziale w sprawie. Dwa dni mojego życia przedstawiłem w prokuraturze praktycznie godzina po godzinie. To wszystko - mówił dziennikarzom.

Kilkanaście minut po Długoszu przyjechał były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji – Zbigniew Sobotka. Czekałem bardzo długo, czekałem 3 miesiące i nie zamierzam opóźniać tej sprawy.

Jako trzeci pojawił się poseł Andrzej Jagiełło. Dziennikarzom nie powiedział niczego nowego. Zapewnił jedynie, że informacji nie otrzymał od Sobotki. Od kogo więc? To już jest tajemnicą śledztwa, to już jest w prokuraturze - powiedział.

Fakt, iż wszyscy trzej posłowie, którym prokuratura postawiła zarzuty, zjawili się w Kielcach, może oznaczać konfrontację, by ostatecznie ustalić, od kogo i w którym momencie wypłynęły tajne informacje o planowanej akcji CBŚ w Starachowicach. Jednak temu akurat prokuratorzy zaprzeczają.

Co więc będzie się dziś działo w kieleckiej prokuraturze okręgowej? Tego tak naprawdę nie wiadomo. Tym bardziej, że na końcu - ok. 10.15 - w prokuraturze jako świadek pojawił się Jerzy Dziewulski. Przypomnijmy, że jeszcze wczoraj poseł twardo bronił niewinności Zbigniewa Sobotki. Co więcej zadeklarował, że jeśli były wiceszef MSWiA zostanie skazany, złoży swą legitymację partyjną.

15:10