Trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,1 nawiedziło w piątek południową Kalifornię - poinformowały amerykańskie służby sejsmologiczne USGS. To drugi tak silny wstrząs w tym rejonie w ciągu dwóch dni i najsilniejszy od 20 lat.

Na razie nie ma informacji o ewentualnych szkodach lub zniszczeniach. Epicentrum trzęsienia znajdowało się 202 km na północ od Los Angeles. Według Śródziemnomorskiego Europejskiego Centrum Sejsmologicznego trzęsienie miało magnitudę 6,9.

O uszkodzeniach niektórych budynków poinformował oddział straży pożarnej z miasta San Bernandino. W Ridgecrest, blisko epicentrum trzęsienia, wybuchło kilka pożarów.

Według amerykańskich mediów trzęsienie ziemi nie było mocno odczuwalne w Los Angeles. Nie ma doniesień o rannych czy zniszczeniach w tym mieście. Na skutek wstrząsu z niektórych basenów ogrodowych w Los Angeles wylała się jednak woda.

W czwartek południową Kalifornię nawiedziło trzesienie ziemi o magnitudzie 6,4. W miasteczku Ridgecrest, gdzie znajdowało się epicentrum, wybuchły pożary, a wstrząsy były odczuwalne w oddalonym od epicentrum o ponad 300 km Los Angeles oraz Las Vegas.

Po głównym wstrząsie nastąpiła seria pięćdziesięciu słabszych wstrząsów wtórnych.