Wypadek Mi-8 to pierwszy incydent ze śmigłowcami dla VIP-ów. 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego obsługujący przeloty prezydenta i członków rządu ma kilkanaście tego typu maszyn. Posiada tylko dwa w miarę nowoczesne sokoły i jeden śmigłowiec Bell.

Do rządowej floty powietrznej należą też dwa Tu-154 i 8 Jaków-40. Wszystkie jaki mają powyżej 20 lat, najstarszy 27. Flota ta jest tak przestarzała, że część maszyn trzeba było całkowicie wycofać z użytku, skończyły się bowiem ich okresy przydatności do dalszej służby. Było też sporo awarii samolotów.

19 listopada 2001 roku z powodu awarii Jaka-40 premier Leszek Miller wrócił do Polski z Norymbergi innym samolotem. Polska delegacja, która uczestniczyła w Krajowym Zjeździe SPD, przybyła na lotnisko w Norymberdze, skąd miała odlecieć do Warszawy. Po włączeniu silników z samolotu posypały się iskry. Interweniowała straż pożarna.

W lutym 1999 roku Jak-40 z ówczesną marszałek Senatu Alicją Grześkowiak na pokładzie awaryjnie lądował na pograniczu Arabii Saudyjskiej i Jordanii. Nikomu z pasażerów i członków załogi nic się nie stało. Powodem awarii były niesprawne prądnice. Awansowany został pilot, który bezpiecznie wylądował uszkodzoną maszyną.

W 1998 r. na lotnisku w Wilnie zepsuł się jeden z rządowych samolotów. Z tego powodu na spotkanie ówczesnej koalicji AWS-UW nie przybył premier Jerzy Buzek.

W 1996 r. Jak-40, którym premier Włodzimierz Cimoszewicz leciał do Szwecji, musiał z powodów technicznych zawrócić na lotnisko.

Rok wcześniej podróżujący do Cannes premier Józef Oleksy musiał przesiąść się z rządowego samolotu Tu-154 do innej maszyny, bowiem w Tupolewie nie udało się uruchomić silników.

W lipcu ub.r. rząd rozpisał przetarg na nowe samoloty dla VIP-ów. W sierpniu tego roku przetarg został unieważniony, ponieważ dwie z trzech zaproszonych do przetargu firm nie złożyły oferty. We wrześniu rząd, m.in. ze względów oszczędnościowych, ostatecznie zrezygnował z zakupu samolotów.

00:00