Do końca przyszłego roku nie można będzie przekraczać granicy z Białorusią w Kuźnicy Białostockiej. Tamtejsze przejście graniczne jest remontowane, tak, by w mogło potem spełniać standardy Unii Europejskiej. Zanim jednak nadejdzie lepsze, okoliczni mieszkańcy i kierowcy TIR-ów, żeby przejść granicę muszą nadkładać kilkadziesiąt kilometrów drogi. Dlatego protestują. Szef białoruskich pograniczników nazwał nawet zamknięcie przejścia "dyskryminacją Białorusinów".

Przejście w Kuźnicy Białostockiej zostanie wybudowane praktycznie od nowa. Jak powiedziała rzecznik Głównego Urzędu Ceł - Krystyna Urbańska, w Kuźnicy powstaną nowe strażnice, budynki odpraw i drogi dojazdowe. Wszystko za pieniądze Unii Europejskiej, bo niebawem będzie to przecież jej wschodnia granica: "Odprawa w takich przejściach zupełnie inaczej wygląda, a w tej chwili w Kuźnicy praktycznie niczego nie można sprawdzić. Podejrzewamy, że to jest powód tych, którzy mieli łatwiejszą możliwość przemycania - że protestują". Wychodzi więc na to, że w tym przypadku lepsze będzie wrogiem dobrego, przynajmniej dla niektórych. Tym bardziej, że na to lepsze trzeba będzie długo poczekać. Kierowcom ten czas będzie się dłużył podwójnie, bo choć celnicy z nieczynnego przejścia zostaną przeniesieni do Bobrownik i Połowców, to kolejek i tam także uniknąć się nie uda. Posłuchajcie też relacji warszawskiego reportera RMF - Mikołaja Jankowskiego.

Foto: Archiwum RMF

06:35