Mówią o nim Król Biebrzy. 12 lat temu osiadł w drewnianym domu we wsi Budy w Biebrzańskim Parku Narodowym. Jest jedynym mieszkańcem wsi, od sąsiadów dzieli go kilka kilometrów.

Zimą, kiedy drogi są nieprzejezdne, mężczyzna nie ma kontaktu z innymi ludźmi nawet przez kilka tygodni.

Otoczony jedynie przez swoje liczne zwierzęta nie wyobraża sobie już jednak powrotu do miasta.

Mieszkałem w Warszawie i ten zgiełk mnie przerósł. W pewnym momencie nie wytrzymałem i uciekłem z Warszawy - mówi. Króla Biebrzy odwiedził reporter RMF, Piotr Sadziński. Posłuchaj:

Taki ludzi jak Król Biebrzy w ostatnich latach zaczyna przybywać. Nagle rzucają wszystko i z wielkiego miasta przenoszą się do niewielkich wsi Biebrzańskiego Parku Narodowego.

Biebrznięci - bo tak się ich określa - nie wyobrażają sobie w tej chwili innego życia. Życie w mieście porzuciła m.in. rodzina Nowogródkich (fot. obok), która od kilku miesięcy prowadzi Zagrodę w Woźniejwsi na obrzeżach parku.