W Mińsku rozpoczął się pierwszy w historii postsowieckiej Białorusi proces cudzoziemca oskarżonego o szpiegostwo. Przed sądem stanął obywatel Niemiec Christopher Letz.

Proces przed Białoruskim Sądem Wojskowym, będzie się odbywać przy drzwiach zamkniętych. Taką ewentualność przewiduje białoruski kodeks karny w sprawach, w których mówi się o tajemnicach państwowych. Dziennikarze będą, być może dopuszczeni na odczytanie sentencji wyroku, co może nastąpić już za kilka tygodni. Letzowi zarzuca się kierowanie siatką agentów oraz werbowanie Białorusinów do pracy wywiadowczej. Grozi mu do 15 lat więzienia. Nie wiadomo jakie tajemnice państwowe udało się wykraść Letzowi, ani na korzyść jakiego państwa szpiegował. Można się tylko domyślać, że chodzi o Niemcy. Jednak nie jest to takie pewne - Christopher Letz, obywatel Niemiec to w rzeczywistości Krzysztof Lec, były oficer polskiego wojska, który podczas "zimnej wojny" uciekł na Zachód. Taką informację podała specjalistyczna gazeta "Stars and Stripes". Komentatorzy zwracają uwagę, że przed jesiennymi wyborami prezydenckimi aktywność białoruskich służb specjalnych znacznie wzrosła. Oprócz Letza w areszcie śledczym KGB przebywa jeszcze jeden cudzoziemiec oskarżany o szpiegostwo. Jak twierdzą komentatorzy, w aktywności białoruskiego KGB nie ma nic przypadkowego. W ten sposób białoruskie władze chcą zasiać w społeczeństwie wrogość do zachodnich państw.

Rys. RMF

12:40