Już za parę miesięcy w Rosji ma powstać pomnik wódki. Rosjanie uważają, że ich kraj jest ojczyzną tego napoju i... denerwuje ich, gdy Polacy sugerują coś innego. W miasteczku Uglicz, kilkaset kilometrów na północ od Moskwy, skąd pochodzi słynny dostawca dworu carskiego Piotr Smirnoff. Produkcje jego spadkobierców do dzisiaj możemy podziwiać w sklepach monopolowych. Okazuje się, że konsumpcje mocnych, męskich napojów popierali w Rosji nie tylko carowie, ale także wybitni uczeni.

Każdy Rosjanin według statystyk, wypija rocznie trzy wiadra wódki, czyli ponad 30 litrów. Ale niegdyś na Rusi wódka była lekarstwem. By pokazać jej skomplikowane dzieje w Ugliczu otwarto jej muzeum. To jedna z głównych atrakcji tego sennego miasteczka nad Wołgą. W cenę biletu wliczona jest konsumpcja. „Radością Rusi jest pić, nie może bez tego być” – w ten sposób zaczyna przewodniczka. Te właśnie słowa wygłosił wcześniej ponoć jeden z książąt kijowskich w X wieku, decydując się na przyjęcie chrześcijaństwa, a nie islamu, który jak wiadomo zabrania picia alkoholu. Jednak prawdziwy taniec ze szklankami zaczyna się dopiero w XVII wieku w czasach Piotra Wielkiego, który toczył kosztowne wojny i budował Petersburg. W trosce o skarbiec wprowadził monopol spirytusowy i zabraniał niepokoić bawiących się w gospodach chłopów, dopóki nie przepiją ostatniej koszuli. Pyskujące żony zgodnie z carskim dekretem mogły trafić do więzienia. Piotr, który jest uważany za jednego z największych rosyjskich carów, zachęcał do picia także własnym przykładem. „W niektóre dni Piotr mógł wypić 36 szklanic wina, czyli siedem litrów. Trzy – cztery razy w tygodniu nie przyprowadzano go a przynoszono” – opowiada przewodniczka. Z piciem także kojarzy się wybitny uczony Dymitri Mendelejew – ten od tablicy pierwiastków okresowych. Odkrył on i opatentował idealną recepturę wódki, która według niego powinna zawierać 40% alkoholu. Liczne warianty tego trunku – mocniejsze bądź słabsze – uczony testował na sobie.

I tak to trwa do dzisiaj. Codziennie moc wódki testuje na sobie ponad 20 milionów ludzi. A ponieważ państwo kontroluje zaledwie połowę produkowanego alkoholu, ponad 20 tysięcy ludzi umiera co roku po spożyciu nielegalnej wódki. Jest wiec powód, by stawiać pomnik.

Foto Archiwum RMF

00:15