Telepraca za „gorącym biurkiem” to praca na odległość, w domu lub w terenie, przy użyciu komputera, telefonu i Internetu. Tego typu zatrudnienie jest coraz bardziej popularne w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych.

Jak się okazuje, czasy chodzenia do biura 5 razy w tygodniu stopniowo mijają. Coraz więcej firm jest zainteresowanych zatrudnianiem telepracowników. W Polsce już 11 proc. średnich i dużych firm korzysta z tej formy zatrudniania.

Idee telepracy propaguje resort pracy, widząc w niej szansę na zmniejszenie bezrobocia i obniżenie kosztów zatrudnienia. Przedsiębiorstwom ten sposób zatrudniania przynosi wiele oszczędności. Nie potrzeba urządzać biur ani kupować sprzętów.

Z pracy przy „gorących biurkach” korzystają jednak nie tylko pracodawcy, ale również pracownicy. Mogą oni za te same pieniądze pracować w komfortowych, domowych warunkach, w dowolnym czasie.

W ten sposób zatrudnienie mogą znaleźć osoby niepełnosprawne czy kobiety opiekujące się małymi dziećmi.

Praca przy „gorących biurkach” ma też swoje wady. Osłabia kontakty interpersonalne, utrudnia kontrolę nad pracownikiem. Z kolei zarabiającym w ten sposób zaciera się granica między domem a pracą.

Foto Archiwum RMF

04:45