Dlaczego prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie tajemniczego zaginięcia 18-letniej dziewczyny w Niwce pod Tarnowem w Małopolsce? Dokładnie dwa lata temu Joanna Matjaszek wyszła z domu do szkoły i już nie wróciła. Mimo że nie znaleziono ciała, policja podejrzewa, że dziewczynę zamordowano.

Rodzice 18-latki z Brzeska w Małopolsce od dwóch lat bezskutecznie szukają swojej córki. Setki policjantów i strażaków kilkanaście razy przeczesywały lasy w okolicach Niwki i Radłowa pod Tarnowem, gdzie widziano ją po raz ostatni. Bez skutku.

Do przeszukania jest obszar o powierzchni ok. 100 hektarów, w tym kilka stawów. Rodzice zganionej wydali wszystkie oszczędności i sporo się zadłużyli, by dalej prowadzić poszukiwania. Do Polski ze specjalnie wyszkolonymi psami przyjeżdżali policjanci z Francji i Szwecji. W poszukiwaniach brał też udział śmigłowiec z kamerą termowizyjną. Wszystko na nic.

Matka Joasi twierdzi, że mieszkańcy okolicznych miejscowości, którzy mogli widzieć jej córkę, nabrali wody w usta: Niech wreszcie się obudzą. Jak raz się stało nieszczęście, to może dojść i drugi raz do nieszczęścia. Wszyscy chowają głowę w piasek - mówi kobieta.

Policja podejrzewa, że dziewczynę zamordował jej chłopak, Przemysław K.

Rodzice Joasi widzieli protokół z przesłuchania jednej z przyjaciółek córki: Przemek przyjechał do niej i opowiedział, bardzo zdenerwowany, że pobił Asię, wywiózł ją do lasu. Jest to w zeznaniach - twierdzi Teresa Matjaszek.

22-latek w dwa dni po zaginięciu dziewczyny oddał samochód na złom. W jego domu znaleziono przedmioty należące do dziewczyny. Z powodu braku jednoznacznych dowodów i ciała dziewczyny tarnowska prokuratura umorzyła śledztwo.

Sprawą zainteresował się reporter RMF Grzegorz Nowosielski. Posłuchaj jego relacji:

foto KWP Kraków

19:00