Dyspozytorka gdańskiego pogotowia, która zlekceważyła wezwanie, została wyrzucona z pracy. 27-letnia kobieta zmarła w poniedziałek w nocy, bo nie pomógł jej na czas lekarz - twierdzi mężczyzna, który wzywał pogotowie.

Szefowie pogotowia obiecali nam, że do dziś wyjaśnią sprawę i dotrzymali słowa.

Dla mnie ta sytuacja jest szokująca. Nie mam słów dla oceny tej sytuacji - powiedział RMF Jerzy Karpiński, dyrektor pogotowia.

Sprawę wyjaśnia policja, dla dyspozytorki skończy się to prawdopodobnie procesem. Z analizy nagrań wynika, że na miejsce zdarzenia wysłała policyjny radiowóz. Policjanci wezwali karetkę. Niestety, gdy przyjechał lekarz, młoda kobieta już nie żyła.