Rewolucja na francuskim rynku pracy! W kryzysie do łask powraca zawód dozorcy, który w ostatnim czasie zanikał. Okazał się on nie najgorzej płatnym i gwarantującym stabilne zatrudnienie sposobem zarabiania na życie.

Były fryzjer Alain Cozette zdecydował się na zostanie dozorcą, żeby - jak sam tłumaczy - mieć pewność, że w przyszłości otrzyma emeryturę. Teraz odpowiada za cztery domy i ich mieszkańców na spokojnym przedmieściu Paryża, Rueil-Malmaison. Do jego obowiązków należy także utrzymywanie w porządku okolicznego skweru.

Mimo stopniowego zaniku stróżówek we Francji ciągle wzrasta liczba chętnych do przekwalifikowania się na tę profesję. Paryski instytut specjalizujący się w szkoleniu dozorców ma tyle zgłoszeń od zainteresowanych, że musi prowadzić selekcję chętnych. Za 4 tysiące euro instytut oferuje 12-tygodniowe szkolenie, na którym kursanci poznają różne techniki sprzątania, zasady bezpieczeństwa i udzielania pierwszej pomocy, a nawet podstawy efektywnego komunikowania się z innymi ludźmi.

Obecnie we Francji jest ok. 40 tysięcy dozorców, podczas gdy 20 lat temu było ich jeszcze 60 tysięcy. Nowe budynki buduje się już nawet bez stróżówki, w której mógłby zamieszkać dozorca. Ci, w których kamienicach pojawia się taka osoba, mówią, że są szczęściarzami. Ludzie mają potrzebę bliskości. Domy mieszkalne są jak małe wsie, które potrzebują gospodarza - tłumaczy Sebastien Lloret z instytutu szkolącego przyszłych dozorców.