Wciąż nie wiadomo na pewno, co spowodowało katastrofę egipskiego
samolotu, który trzy tygodnie temu spadł do oceanu w pobliżu
amerykańskiego wybrzeża. Coraz więcej wskazuje jednak na to, że wypadek
mógł być następstwem świadomego działania jednego z pilotów. Eksperci
skończyli już przesłuchiwać taśmy, pochodzące z czarnej skrzynki, z
zapisem odgłosów z kabiny pilotów. Słychać na nich, jak jeden z
członków załogi mówi "Podjąłem decyzję. Składam mój los w ręce Boga".
Chwilę później został wyłączony automatyczny pilot i maszyna runęła w
dół.
Eksperci są jednak ostrożni z wydawaniem ostatecznych opinii.
Niektórzy twierdzą, że słowa pilota mogły być prośbą o pomoc w chwili
śmiertelnego niebezpieczeństwa. Równie dobrze jednak, prowadzący
samolot Egipcjanin mógł popełnić samobójstwo. Kilka dni temu, eksperci
wykluczyli wersję mówiącą, że przyczyną katastrofy mogła być awaria
samolotu lub zła pogoda. Mówi się, że śledztwo, w którym biorą udział
agenci CIA i FBI, potrwa co najmniej kilka miesięcy.