Klient piotrkowskiego oddziału Kredyt Banku SA przez przypadek stał się posiadaczem historii rachunków innych klientów tej placówki i tak zaczęły się jego kłopoty.

Kilka dni temu bank przysłał mu do domu wyciąg z jego rachunku oraz wyciągi z innych kont. Mężczyzna zadzwonił do oddziału banku a tam usłyszał, że sprawa jest błaha i nie powinien się nią przejmować. "Otrzymałem wyciąg z sześcioma innymi wyciągami i kto wie, czy ktoś nie otrzymał wyciągów moich i też nie ma ich w tej chwili w domu”. Dopiero po dwóch dniach dyrekcja placówki przeprosiła swojego klienta i zaczęła wyjaśniać jak doszło do pomyłki. Dyrektor oddziału wyjaśniła również, że „klient nie jest w stanie przy pomocy tylko numeru lokaty, tej lokaty wziąć z cudzego kąta. Ktoś pomyłkowo zapakował do jednej koperty więcej wyciągów i wypada mi tylko przeprosić wszystkich klientów”.

A potem zaczęły się nieprzyjemności...

Mężczyzna z powodu przesyłki miał już wiele nieprzyjemności. "Miałem już telefony z pogróżkami. Pogotowie było u mnie, gdyż coś z serduszkiem stało się z tego wszystkiego” - opowiadał. Głównie były to telefony od osób znajomych i nieznajomych, z prośba o oddanie dokumentów. Jednak dokumenty sobie zostawił. "Organy ścigania, prokuratura ma prawo wszcząć postępowanie, gdyby się okazało, że ja tych dokumentów nie mam. I wtedy mógłbym być posądzony jako ten, który wymyślił tą całą tą historię” - mówił. Mężczyzna rozmawiał już z prawnikiem. Stwierdził on, że obowiązkiem adresata przesyłki jest dotrzeć do tych osób, których rachunki otrzymał. Powinienem również założyć sprawę sądową. Jednak mężczyzna ma już dosyć i zastanawia się czy warto było w ogóle tym się zajmować.

16:55