W słowackich Tatrach zginął polski turysta. 23-letni mieszkaniec Cieszyna jeszcze wczoraj odłączył się od grupy swych kolegów na Przełęczy Koprowej i postanowił samotnie zwiedzać trudne rejony Tatr. Finał wędrówki jest tragiczny. Ciało turysty odnalazł polski śmigłowiec w żlebie spadającym do Piarżystej Doliny.

Wygląda na to, że młody turysta nie był przygotowany do wędrówek w trudnych, górskich warunkach. W tym przypadku najwyraźniej ambicja wzięła górę nad zdrowym rozsądkiem - powiedział naczelnik TOPR Jan Krzysztof. "Wszystko wskazuje na to, że spadł. Ta trasa, którą wybrał należy do trudnych nawet w lecie. Jest wymagająca dla taterników. Z informacji, które mamy wiemy, że na pewno nie był do tego przygotowany, ani nie posiadał odpowiednich umiejętności". Słowaccy ratownicy prowadzili poszukiwania polskiego turysty już od wczorajszego wieczora, kiedy to jego koledzy poinformowali, że nie wrócił na noc do schroniska. W związku z tym, że rejon poszukiwań leży bezpośrednio przy polskiej granicy, na prośbę horskiej służby wyruszył śmigłowiec "Sokół". Już po kilku minutach polskim ratownikom udało się odnaleźć zwłoki turysty. Zgodnie z przepisami odtransportowali je na słowacką stronę granicy.

W Słowacji i Tarach od października zamknięte są wszystkie szlaki turystyczne powyżej górskich schronisk. Zostana one otwarte dopiero 15 czerwca.

foto RMF FM

13:45