Nawet o 35 proc. podrożała ostatnio tona pszenicy. Efekt? Do elewatorów i młynów trafia teraz zboże, z którego nie opłaca się produkować chleba; przynajmniej przy tych cenach, po jakich sprzedaje się go w sklepie. Niewykluczone więc, że lada dzień podrożeje pieczywo.

Młyny zmuszone są kupować zboże drogo lub bardzo drogo; tona pszenicy kosztuje już 670 zł. Ceny są takie, że nie opłaca się produkować mąki - mówi przedstawiciel jednego z największych młynów Wielkopolski w Wągrowcu.

Agencja Rynku Rolnego zdaje się nie zauważać problemu i zapewnia, że ziarna jest w Polsce pod dostatkiem. Zaznacza, że cena chleba nie rośnie, a wszystko jest pod kontrolą. Jeśli nie nastąpi problem spekulacji przez tych, którzy kupili to zboże w systemie agencyjnym, nie ma żadnego powodu do interwencji Agencji poprzez sprzedaż zbóż - zapewnia ARR. (Ale – przypomnijmy – raz już mieliśmy przykład spóźnionej interwencji Agencji; teraz zmagamy się z górą mięsa wieprzowego, które zalega w chłodniach.)

Piekarze jednak twierdzą, że pieczywo podrożeje. Na razie cena chleba utrzymuje się na poziomie sprzed dwóch lat. Reporter RMF odwiedził jedną z katowickich piekarni, gdzie bochenek kosztuje 2,20 zł. Jak tłumaczy Piotr Łysiek, piekarz od kilkunastu lat, na cenę pieczywa składa się koszt surowców, wypłaty pracowników i cała logistyka wokół piekarni. Według niego cena surowców – m.in. mąka, sól, drożdże, woda - stanowi 50 proc.

W grudniu podwyżki cen chleba czekają mieszkańców Belgii. Jak tłumaczą piekarze, zdrożała mąka oraz produkty do wytwarzania pieczywa. Za chleb, który teraz przeciętnie kosztuje 1,51 euro, za miesiąc trzeba będzie zapłacić o 0,1 euro więcej.

Dodajmy, że będzie to podwyżka kontrolowana. Co ciekawe, w Belgii przez długi czas cena chleba była ustalana odgórnie, przez ministerstwo gospodarki. Decydowały o tym uwarunkowania historyczne. W czerwcu przyszłego roku cena chleba zostanie uwolniona po raz pierwszy od II wojny światowej.

W Stanach Zjednoczonych chleba je się dużo, a bochenek – z nie najwyższej półki - kosztuje od 1,5 dolara wzwyż. W piekarni, którą odwiedził waszyngtoński korespondent RMF cena waha się od 4,35 dol. do 5,5 dol. Używamy starego, opalanego drewnem hiszpańskiego pieca. Nasz chleb jest wytwarzany tylko z organicznych produktów, nie używamy żadnych sztucznych konserwantów. Wytrzymuje około 3 dni. Ale można go zamrażać i potem rozmrozić w domowej temperaturze - tłumaczy właściciel.

W Rosji wybór gatunków chleba jest nieporównanie większy niż w Polsce. Do niedawna do sklepów dostarczały go "chlebo-kombinaty", czyli gigantyczne zmechanizowane fabryki chleba. Ostatnio jednak Rosjanie coraz częściej wybierają chleb z niewielkich piekarni, mimo że nieraz muszą jechać po niego bardzo daleko. Trzeba duszę wkładać w ten chleb - mówi moskiewskiemu korespondentowi RMF starsza pani, od wielu lat pracująca jako piekarz.

O ile w Rosji nie można sobie wyobrazić żadnego posiłku bez chleba - nawet w eleganckich restauracjach podawany jest np. do zupy - o tyle we Francji w ostatnich latach na stoły trafia coraz mniej pieczywa. Piekarze nie dali jednak za wygraną.

Teraz proponują bagietki według starych, tradycyjnych receptur: Zawierają one bardzo mało drożdży, żeby uwydatnił się stary, dobry smak francuskiego chleba. (...) Staramy się teraz dodawać do pieczywa coraz więcej maku, ziaren słonecznika, sezamu i tak dalej. Bardzo to smakuje naszym klientom, bo każda z tych bułek ma inny smak i można je jeść z różnymi daniami - mówi pracownik jednej z najsłynniejszych paryskich piekarni.

12:10