Wielka Brytania żyje śledztwem w sprawie śmierci eksperta Davida Kelly’ego. Do zbadania sprawy powołania została specjalna komisja. W odróżnieniu jednak od polskiej komisji do zbadania sprawy Rywina, Brytyjczycy nie mogą oglądać przesłuchań w TV. Cieszą się za to innymi udogodnieniami.

Przesłuchania, jakie toczą się w Londynie w sprawie samobójczej śmierci doktora Davida Kelly’ego są jawne. Brytyjskie radio i telewizja nie mogą jednak rejestrować i transmitować na żywo zeznań świadków. Taki jest regulamin dotyczący pracy każdego sądu na Wyspach, w tym i sądu najwyższego.

Na sali przesłuchań znajdują się natomiast dziennikarze i to oni sporządzają scenopisy zeznań. Mają też wgląd do wszystkich przedstawianych dokumentów. Media radzą sobie z tymi formalnymi ograniczeniami, zatrudniając aktorów, którzy na antenie odczytują słowa, jakie padły w czasie przesłuchań. Sądowi rysownicy obrazują też przebieg rozpraw charakterystycznymi szkicami.

Dochodzenie, jakie toczy się obecnie w Londynie jest jawne do tego stopnia, że zwykły obywatel - jeśli tylko zechciałby np. o trzeciej nad ranem ustawić się w kolejce przed sądem najwyższym - będzie mógł wejść na salę przesłuchań i osobiście przyglądać się wystąpieniu premiera Blair’a czy innych świadków powołanych przed komisję.

Wielu Brytyjczyków tak właśnie robi, aby na własnej skórze przekonać się, że demokracja, w którą wierzą nie jest luksusem dostępnym dla polityków lecz przywilejem, z którego mają prawo korzystać zwykli obywatele.

07:10