44-letni górnik zginął w kopalni "Marcel" w Radlinie na Śląsku. Do wypadku doszło 600 metrów pod ziemią. Mężczyznę przygniotły skały stropowe, gdy wraz z kolegą wybierał węgiel w chodniku. Drugiemu z górników nic się nie stało. Okoliczności wypadku bada Urząd Górniczy w Rybniku.

To już dziewiąty w tym roku śmiertelny wypadek w górnictwie węgla kamiennego. W lutym w kopalni "Anna" w Pszowie zginął 42-letni górnik przodowy, a trzech innych odniosło obrażenia w wyniku podziemnego wstrząsu. Kilka dni wcześniej w kopalni "Halemba" w Rudzie Śląskiej dwaj górnicy zginęli, gdy rozerwał się tzw. rurociąg podsadzkowy. W ubiegłym roku w górnictwie wzrosła liczba wypadków śmiertelnych. Zginęło 37 górników, podczas gdy w 1999 - 27. Najwięcej śmiertelnych wypadków miało miejsce w kopalniach węgla kamiennego. W 2000 roku zginęło tam 28 górników, w 1999 - 20. Zdaniem specjalistów z Urzędu Górniczego, większość wypadków w górnictwie jest spowodowana błędami ludzi. Kolejną przyczyną tragedii jest również zła organizacja pracy. Z obserwacji WUG wynika, że duża część górników, którzy w 2000 roku zginęli przy pracy, to doświadczeni pracownicy, często z ponad 10-letnim stażem.

16:40