Eksperci z Banku Anglii przestrzegają przed skutkami sztucznej inteligencji. Ich zdaniem, może ona doprowadzić do masowego bezrobocia.

W niektórych sektorach - na przykład w handlu - liczba miejsc pracy w ciągu następnej dekady może skurczyć się nawet o połowę. Konsekwencje tego szacują w milionach strat. Eksperci nazywają zagrożenie AI (Artificial Intelligence) czwartą z kolei rewolucją przemysłową, w której komputery i automatyzacja doprowadzą do wyeliminowania człowieka z tradycyjnych miejsc pracy.

Podobne zagrożenia, choć na mniejszą skalę, istnieją w takich dziedzinach jak architektura czy medycyna.

Każdy taki postęp na długo dotkliwie zmienił rynek zatrudnienia - zaznacza Andy Haldane, analityk z Banku Anglii.

Brytyjski rząd powołał w tym zakresie ciało doradcze, które monitorować będzie sytuację na rynku pracy, w zależności od tempa wdrażania nowych technologii. Istnieją obawy, że w niektórych sektorach liczba miejsc pracy może skurczyć się nawet o połowę. Zdaniem ekspertów, za wszelką cenę należy teraz wspierać ludzi, którzy dotknięci mogą zostać tą zmianą.

Nie wszyscy jednak zgadzają się z takimi pesymistycznymi prognozami. Zadaniem niektórych obserwatorów, w wielu dziedzinach życia człowiek będzie nie do zastąpienia. Z jasnych powodów: jego praca może okazać się tańsza od zaprojektowania i wdrożenia nowej technologii. Jak podkreślają, istnieją dziedziny życie, gdzie konieczne będzie zachowanie osobistej odpowiedzialności za wykonaną pracę - trudno winić maszyny za popełnienie błędu i wyciągać wobec nich konsekwencje. Obserwatorzy zauważają, że nie zawsze czynności wykonane szybciej i precyzyjniej leżeć będą w interesie szerzej pojętej ewolucji człowieka.

(j.)