Zróżnicowanie rasowe a ubezpieczenia społeczne - taki był temat jednego ze szkoleń, które w Republice Południowej Afryki przeszli wysoko postawieni urzędnicy kas chorych oraz były już zastępca inspektora sanitarnego. Urzędnicy wrócili dziś z wyjazdu, który jak już wiadomo będzie miał dla nich poważne konsekwencje służbowe.

Wyjaśnień dlaczego niemiecka firma GVG zapłaciła za wyjazd kilkunastu osób do RPA domagają się posłowie. Urzędnicy twierdzą jednak, że wiedza jaką zdobyli w Afryce jest praktyczna i potrzebna. W jaki sposób traktuje się białych i czarnych w systemach ubezpieczeniowych, jak się ubezpiecza ludność Bantustanu. Każda wiedza się przydaje - tłumaczył nietypowe tematy szkoleń dyr Małopolskiej Kasy Chorych Jacek Kukurba.

Minister zdrowia raczej nie uzna jednak tej wiedzy za przydatną. Mariusz Łapiński nazwał wyjazd urzędników „wycieczką sentymentalną” i „pożegnaniem z kasami”. Mimo, że urzędnicy nie widzą nic złego w tej podróży, to i tak będą musieli się tłumaczyć przed ministrem i posłami: ile, dlaczego i kto tak naprawdę zapłacił za ich wyjazd.

Już trzy dni temu minister Mariusz Łapiński odwołał zastępcę głównego inspektora sanitarnego Seweryna Jurgielańca, również podróżującego po RPA. Zdaniem przedstawicieli resortu zdrowia, Jurgielaniec powinien był powiadomić o wyjeździe swoich zwierzchników.

To zwykła polska zawiść - komentował wczoraj Jurgielaniec. Po powrocie do Warszawy stwierdził, że jego bezpośredni przełożony Andrzej Trybusz wiedział o urlopie i miejscu jego spędzania.

Foto: Archiwum RMF

21:35