Podczas poniedziałkowej sesji na giełdzie w Moskwie za dolara płacono już 52,70 rubla, tj. o 2,30 RUB więcej niż na piątkowym zamknięciu. Za euro dawano nawet 65,60 rubli, czyli o 2,70 RUB więcej niż w piątek na koniec dnia.

Na otwarciu sesji dolar kosztował 51,66 rubli, a euro - 64,35 rubli, co w obu wypadkach było najniższym w historii kursem waluty narodowej Rosji.

W ubiegłym tygodniu straciła ona wobec dolara 5,3 rubla, a wobec euro - 6,17 rubla. Tylko w piątek kurs rubla w stosunku do USD spadł o 1,72 RUB, a w stosunku do euro - o 1,92 RUB.

W listopadzie rubel potaniał wobec dolara o 19 proc., a od początku roku - o 34 proc. Jak podkreśliła agencja Bloomberg, są to najgorsze wskaźniki wśród walut 24 krajów rozwijających się.

Obecną przecenę rubla eksperci tłumaczą ostrym spadkiem cen ropy naftowej na świecie. W poniedziałek rano za baryłkę ropy Brent płacono 68,47 dolara. To najniższa cena "czarnego złota" od października 2009 roku.

Ceny ropy spadają od lata tego roku. Czwartkowa decyzja Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) o tym, że nie ograniczy ona wydobycia ropy, aby podnieść ceny surowca, sprawiła, że zaczęły one spadać jeszcze szybciej.

Według dziennika "Wiedomosti", poprzednio tak gwałtownie spadały one w czasie kryzysu finansowego z 2008 roku. Zdaniem rosyjskiej gazety konsekwencje mogą być porównywalne do tych sprzed 30 lat - niewypłacalności Meksyku i rozpadu ZSRR.

"Wiedomosti" także cytują analityka Danska Banke Allana von Mehrena, który przypomniał, że silny spadek cen ropy w latach 1997-98 był jednym z przyczyn krachu finansowego Rosji w sierpniu 1998 roku.

Rosja jest największym producentem ropy na świecie. Wpływy z eksportu ropy i gazu ziemnego stanowią połowę dochodów jej budżetu.

(j.)