Tylko czterdzieści dolarów za baryłkę - do tak niskiego poziomu spadła cena ropy naftowej na światowych giełdach. Od wakacji „czarne złoto” staniało już o 70 procent. Szybkiemu spadkowi cen ropy na giełdach nie towarzyszy jednak równie szybki spadek cen benzyny na polskich stacjach. W Warszawie litr benzyny kosztuje dziś w granicach 3,50 zł. W porównaniu z wakacjami to taniej o zaledwie 30 procent.

Skąd ta dziwna proporcja? W wakacje, gdy ceny ropy naftowej na światowych giełdach sięgały szczytu - czyli 150 dolarów za baryłkę, amerykańska waluta kosztowała w Polsce niewiele ponad dwa złote. Ponieważ ropę importujemy, a dziś dolar jest prawie o połowę droższy, nie mogło to nie wpłynąć na fakt, że ceny paliw spadają wolniej niż ceny ropy. Duża część tego spadku cen ropy została zamortyzowana słabszą złotówką - tłumaczy w rozmowie z reporterem RMF FM Krzysztofem Zasadą ekspert paliwowy Andrzej Szczęśniak:

Kolejną zaporą dla mocniejszego obniżenia cen benzyny są podatki. Trzeba pamiętać, że w cenie paliwa na stacji mamy 2/3 podatku - mówi Szczęśniak:

Kierowcy cieszą się ze spadku cen paliw, ale liczą oczywiście na jeszcze większe obniżki. Jakby jeszcze trochę staniało, do trzech zlotych, to by było idealnie - mówią reporterce RMF FM Agnieszce Witkowicz mieszkańcy stolicy, napotkani na stacji benzynowej. A niektórzy wspominają nawet o 2,50 zł…