Włochy wzmagają niepewność w Europie. Rząd premiera Matteo Renziego odchodzi, pozostawiając budżet i banki w kryzysie zadłużenia. Efektem jest osłabienie euro. W ślad za kursem europejskiej waluty idzie złoty.

Mimo że w piątek agencja Standard nad Poor's dość nieoczekiwanie podniosła perspektywę ratingu dla Polski, złoty reaguje spadkiem na wydarzenia we Włoszech. Rano, euro kosztowało niemal 4.50, kurs dolara wzniósł się do nowego poziomu, nienotowanego od niemal 15 lat i kosztował 4.26. Drożał też frank, którego kurs sięgnął 4.19. Z upływem czasu włoski efekt słabnie, inwestorzy uznali, że jest okazja do zakupów.

We Włoszech, po przegranym referendum które miało wzmocnić rząd, premier Matteo Renzi podaje się dziś do dymisji, a w przyspieszonych wyborach faworytem jest ruch Cinque Stelli, który proponuje Itaolexit.

Prawdopodobieństwo wyjścia Włoch ze strefy euro jest niskie, bo większość Włochów tego nie chce, ale kraj jest mocno zadłużony i może mieć teraz kłopoty z finansowaniem długu. To z kolei może mieć przełożenie na sytuację całej strefy euro, a inwestorzy spodziewają się, że w razie kryzysu zadłużenia, większość kosztów będzie musiał wziąć na siebie Berlin. W dodatku chwieją się wielkie włoskie banki. Monti dei Paschi jest na krawędzi, niewiele lepiej ma się UniCredit, który stara się jakoś ratować sprzedając polski Pekao SA. 

Skutek to osłabienie euro ale i złotego wobec dolara i franka. Efekt jest mniej widoczny niż po Brexicie oraz wygranej Trumpa i już słabnie, ale nie ma co liczyć na rychłe wzmocnienie złotego.

(mal)