Około 10 tysięcy osób zgromadziło się wczoraj przed centrum telewizyjnym w Moskwie, by wyrazić solidarność z odwołanymi władzami niezależnej telewizji NTV. Demonstranci ustawili się przed siedzibą stacji a z prowizorycznie przygotowanej trybuny przemawiali do nich żurnaliści, łącznie z odsuniętym dyrektorem Jewgienijem Kisieliowem.

"Cały świat, ponieważ teraz patrzy na nas cały świat, widzi, że nie można wierzyć Gazpromowi i nowemu dyrektorowi NTV - Borysowi Jordanowi. Teraz siedzą i myślą jak mogą z czystymi rękami wyjść z tej sytuacji. Odpowiadam - nie mogą" - powiedział odwołany szef NTV. Wśród protestujących można było dostrzec także byłego prezydenta Związku Radzieckiego, Michaiła Gorbaczowa. Konflikt wybuchł kilka dni temu, kiedy państwowy koncern Gazprom uzyskał większość w radzie nadzorczej NTV i wymienił zarząd. Przeciwko tej decyzji gwałtownie zaprotestowali dziennikarze. Twierdzą oni, że zmiany te mają charakter polityczny, a wprowadzono je by ukarać krytyczną wobec Kremla i rosyjskich władz telewizję. Pracownicy NTV zajęli studia i żądają odwołania dokonanych zmian. Jak na razie rozmowy delegacji obu stron nie dały rezultatów.

Działająca od 1993 roku stacja NTV jest jedyną w Rosji jawnie opozycyjną wobec władz stacją telewizyjną. Jasno krytykowała łamanie praw człowieka w Czeczenii oraz korupcję w rosyjskich władzach.

07:45