Zbigniew Siemiątowski przyznaje, że są przypadki, które uzasadniają współpracę Urzędu Ochrony Państwa z dziennikarzami. Wcześniej były koordynator do spraw służb specjalnych twierdził, że takich kontaktów zakazał. Powtarza to również i teraz choć jego następca - Janusz Pałubicki – zaprzecza, jakoby Siemiątkowski zakazał służbom kontaktów z dziennikarzami.

"Dziennikarz może zostać poproszony przez UOP o przysługę, ale nie może to być generalna zasada. To nieetyczne i niewłaściwe, by osoba zaufania publicznego - jakim jest dziennikarz - pozostawała na tajnym kontakcie z urzędem" - powiedział sieci RMF Zbigniew Siemiątkowski: „Pan Lech Kaczyński i Jarosław Kaczyński na własnej skórze się przekonali - podawali informacje z tzw. szafy pułkownika Lesiaka – że dziennikarze, którzy ich atakowali w różnych sprawach, okazywało się później, że znajdowali się na kontakcie Urzędu Ochrony Państwa. Jest to niemoralne i nie można tego tolerować. Jeżeli dziś jest tak jak mówi minister Pałubicki, to ja się z tym nie zgadzam” – powiedział wczoraj Siemiątkowski. O tym, że UOP korzysta ze współpracowników wśród dziennikarzy mówił wczoraj podczas spotkania z naszymi reporterami przy Krakowskim Przedmieściu, koordynator służb specjalnych Janusz Pałubicki. "Urząd również zbiera informacje, podobnie jak wy" - twierdził minister Pałubicki. Zaprzeczał, jakoby jego poprzednik, Zbigniew Siemiątkowski, zakazał służbom kontaktów z dziennikarzami. "Zakazałem" - upiera się Siemiątkowski.

foto RMF FM

08:00