​W stolicy Kanady, Ottawie, w sobotę rozpoczyna się trzecia runda rozmów o renegocjacji układu NAFTA. Badania opinii publicznej wskazują, że Kanadyjczycy chcą albo dobrej umowy z USA, albo zerwania rozmów. Kanada szuka nowych partnerów handlowych. Dziennik "National Post" ocenia, że polityka Donalda Trumpa - paradoksalnie - to "prezent" dla Kanady.

​W stolicy Kanady, Ottawie, w sobotę rozpoczyna się trzecia runda rozmów o renegocjacji układu NAFTA. Badania opinii publicznej wskazują, że Kanadyjczycy chcą albo dobrej umowy z USA, albo zerwania rozmów. Kanada szuka nowych partnerów handlowych. Dziennik "National Post" ocenia, że polityka Donalda Trumpa - paradoksalnie - to "prezent" dla Kanady.
Justin Trudeau /Peter Foley /PAP/EPA

Czwartkowe wejście w życie CETA, umowy o wolnym handlu między Kanadą a Unią Europejską, stało się przyczynkiem do szerszej analizy innych możliwości wymiany gospodarczej. Dla Ottawy obecnie najważniejsza jest NAFTA, umowa o wolnym handlu między Kanadą, USA i Meksykiem, która weszła w życie z początkiem 1994 r. Dla Kanady USA są największym partnerem w wymianie towarowej. 

W 2016 r. handel między krajami NAFTA osiągnął wartość prawie 1 bln dolarów amerykańskich. 1,9 mln miejsc pracy w Kanadzie jest związanych z eksportem do USA, w USA 9 mln miejsc pracy jest związanych z handlem z Kanadą i inwestycjami - to dane, które chętnie przedstawia kanadyjski rząd.

Z wyliczeń agencji Reutera wynika, że handel w ramach NAFTA stanowi dla Kanady 39 proc. PKB, dla Meksyku - 49 proc., a dla Stanów Zjednoczonych - tylko 5 proc. Mimo to prezydent Donald Trump nazywa NAFTA "najgorszym porozumieniem w historii świata". 

Tymczasem według opublikowanego niedawno sondażu EKOS Research dla Council of Canadians, jednej z największych kanadyjskich organizacji zajmujących się kwestiami społecznymi, 76 proc. Kanadyjczyków uważa, że jeśli nie zostanie wynegocjowana umowa korzystna dla Kanady i środowiska naturalnego, to należy się z niej wycofać. Wielu zwolenników NAFTA mówi, że umowa jest "zbyt ważna, by upaść", że nie ma alternatywy, ale ludzie nie zgadzają się z tym argumentem - mówiła cytowana w komunikacie prasowym Maude Barlow, przewodnicząca Council of Canadians.

W podobnym duchu wypowiadał się w środę premier Justin Trudeau podczas wystąpienia na forum ONZ. Zauważył, że niektórzy kpią sobie z faktu, iż rząd Kanady w renegocjacjach NAFTA kładzie tak duży nacisk na równość płci, prawa rdzennych narodów i ochronę praw pracowniczych. Dodał, że takie priorytety nie są śmieszne w czasie, gdy polityczni populiści chcą zniszczyć międzynarodowe porozumienia. 

Postępowy handel to nie luksus. To coś, co należy zrobić, ale też praktyczna konieczność, bez tego nie da się utrzymać poparcia dla planów wzrostu - powiedział Trudeau.

Według sondażu agencji Reutera, w którym przytoczono opinie 38 banków i instytucji, dwie trzecie z nich uważa, że wynik renegocjacji będzie w znacznej mierze neutralny lub pozytywny, zarówno dla Kanady, jak i dla Meksyku. 

Media: Donald Trump, wycofując się, sprawił Kanadzie prezent

Kanada nie czeka na wyniki renegocjacji NAFTA. Jak przypomniał dziennik "National Post", mimo wycofania się USA w styczniu br. z wielostronnej umowy określającej zasady handlu w regionie Azji i Pacyfiku (Trans-Pacific Partnership, TPP), pozostałe jedenaście krajów-stron umowy (TPP11) powróciło do rozmów. W środę doszło do ich spotkania w Tokio, a przedstawiciele m.in. Kanady komentowali, że ostateczny tekst porozumienia może zostać przedstawiony w 2018 r. TPP w oryginalnej wersji zostało podpisane w lutym 2016 r., ale Kanada nie ratyfikowała umowy.

"National Post" zwrócił uwagę, że "Kanada jest obecnie drugą największą gospodarką w TPP11 i będzie naciskać na usunięcie z pierwotnego porozumienia zapisów, które stanowiły ustępstwa na rzecz USA". Dziennik wyliczał, że Kanada może teraz negocjować m.in. w sprawie skrócenia okresu ochrony patentowej i niskich cen leków generycznych. Kanada jest gotowa także wzmacniać kompetencje rządów do uchwalania regulacji "w interesie publicznym" i doprowadzić do osłabienia pozycji dużych firm w sporach na linii państwo-inwestor. Jeśli uda się w ten sposób wynegocjować porozumienie, to okaże się, że "Donald Trump, wycofując się, sprawił Kanadzie prezent" - komentował "National Post". 

Kolejną umową o wolnym handlu, o której wiele się w Kanadzie mówi, jest umowa o wolnym handlu z Chinami. Obecnie obowiązuje ratyfikowana trzy lata temu umowa o ochronie i promocji inwestycji zagranicznych. W kwietniu br. toczyły się wstępne rozmowy w sprawie umowy o wolnym handlu, ale - jak zwracał uwagę w czwartek w publicznej telewizji CBC ambasador Kanady w Chinach John McCallum - ta umowa nie jest prosta i może mieć wielu przeciwników. 

Przeprowadzony w kwietniu sondaż Nanos Research wykazał, że 88 proc. Kanadyjczyków byłoby niezadowolonych, gdyby umowa pozwalała chińskim firmom państwowym na inwestowanie w kanadyjskie firmy technologiczne lub złoża ropy naftowej, 66 proc. zwracało uwagę, że Kanada powinna włączyć do umowy kwestie praw człowieka.

W lipcu br. telewizja CBC nadała materiał, przekazany w ramach dostępu do informacji publicznej, wskazujący m.in. najtrudniejsze aspekty rozmów, w tym właśnie prawa człowieka. Jeden z cytowanych ekspertów, krytykując działania rządu, wskazał, że dotychczasowe dokumenty wyglądają raczej na przygotowania do zawarcia umowy z krajem takim jak Indie, a nie Chiny. Indie to kolejny kraj, z którym Kanada od lat rozmawia o umowie o wolnym handlu.

(ph)