Aż połowie polskich zakładów przetwórstwa mięsnego po naszym wejściu do Unii Europejskiej może grozić likwidacja. Średniej wielkości zakłady mogą nie zdążyć z dostosowaniem się do wymogów i standardów unijnych. Nie zdążą, ponieważ nie będą miały takiej możliwości, jeśli nie uzyskają uprawnień do tak zwanego okresu przejściowego (4 kolejne lata), po naszym wstąpieniu do europejskiej Wspólnoty.

Nowy rząd zmienił zasady ubiegania się o te uprawnienia, nie informując o tym dostatecznie najbardziej zainteresowanych. Efektem jest wielkie zamieszanie. To, że aż tysiącu polskich rzeźni grozi upadek wynika z rozmów, które cztery dni temu przeprowadził wiceminister rolnictwa Jerzy Pilarczyk z przedstawicielami Komisji Europejskiej. Polscy negocjatorzy przedstawili Brukseli listę wszystkich polskich rzeźni, z której wynika, że aż 1150 zakładów nie zdoła się dostosować do unijnych norm higieny nawet w ciągu najbliższych sześciu lat. Nie wystarczy im więc czteroletni okres przejściowy, o który prosi Warszawa. Obecnie tylko 60 polskich rzeźni spełnia unijne wymogi i może eksportować do Unii. 2300 powinno dostosować się z pierwszym dniem członkostwa. Myślą już jednak o tym, aby wystąpić o okres na dostosowanie. Większość to dość małe i biedne firmy, które nawet nie będą w stanie wypełnić odpowiednich formularzy z prośbą o okres przejściowy, które trzeba następnie przesłać do Brukseli. A to oznacza, że mogą one upaść.

17:10