Tauron Wydobycie, Bogdanka i część kopalń należących do Kompanii Węglowej alarmują, że nowe normy jakościowe węgla wyeliminują je z rynku - dowiedzieli się reporterzy RMF FM. Przepisy mają wejść w życie za miesiąc. Co więcej, dotrzymanie tego terminu oznaczałoby dla Polski poważne kłopoty.

Jak mówi Adam Gorszanów, prezes Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla, przez brak analiz w życie wejdą normy, których polski węgiel nie spełnia. Chodzi o 7 milionów ton, czyli około 2 miliardów złotych rocznie - tych pieniędzy polskie kopalnie nie zarobią.

W założeniu nowe przepisy miały uderzyć w import taniego surowca złej jakości ze Wschodu. Uderzą jednak w polskie kopalnie.

Okazało się, że jedynie 15 procent węgla produkowanego w Polsce ma parametry lepsze niż węgiel importowany z Rosji - mówi RMF FM Adam Gorszanów.

Rodzime zakłady będą więc musiały postawić na surowiec lepszej jakości, a to oznacza dodatkowe koszty, czyli kolejny problem dla branży, która już teraz jest zadłużona na ponad miliard złotych.

Piechociński: Kopalnie będą musiały się dostosować

Wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński, w którego resorcie mają powstać rozporządzenia wykonawcze do ustawy o jakości węgla, zapowiada twardo, że polskie kopalnie będą musiały dostosować się do nowych norm.

My porządkujemy ten rynek od tej strony. Jeśli odbiorca detaliczny - a o tym mówimy - kupuje węgiel, to ma mieć pełne przekonanie do jego jakości - mówi wicepremier.

Będzie opóźnienie wejścia ustawy w życie?

Dziennikarz RMF FM Tomasz Skory zwraca jednak uwagę, że nowe przepisy o kontroli jakości węgla mogą nie wejść w życie do przyszłego roku - nie tylko przez brak rozporządzenia ministra gospodarki, który dopiero zaczyna pracę nad normami jakości, ale także ze względu na unijne procedury. Chodzi o tzw. obowiązek notyfikacji norm technicznych, czyli informowania o ich wprowadzeniu wszystkich krajów Unii Europejskiej, które mogą wnosić do nich zastrzeżenia. Opóźni to wejście w życie nowych przepisów co najmniej o trzy miesiące, a i to wyłącznie wtedy, kiedy żadne z państw UE nie wniesie zastrzeżeń do polskich ograniczeń.

Samo Ministerstwo Gospodarki informuje na swojej stronie, że notyfikacja obowiązkowo wstrzymuje procedurę tworzenia prawa na trzy miesiące z możliwością przedłużenia do 6 i więcej miesięcy.

Pracujący nad ustawą posłowie byli o tym ostrzegani przez legislatorów i MSZ. Mimo tego i braku rozporządzenia określającego, co wolno, a czego nie, utrzymali połowę listopada jako termin wejścia ustawy w życie.

Bardzo kłopotliwy akt prawny

Ponieważ integralną częścią tych regulacji jest rozporządzenie, które ma być wydane na podstawie ustawy, to ustawa i rozporządzenie muszą wyjść w jednym czasie. Tymczasem okazuje się, że ustawa wchodzi w życie 30 dni od dnia ogłoszenia, a rozporządzenie wejdzie w życie wtedy, kiedy będzie notyfikowane w Unii Europejskiej, czyli najprawdopodobniej za kilka miesięcy. To spowoduje poważną lukę prawną - podkreśla w rozmowie z naszym dziennikarzem konstytucjonalista prof. Marek Chmaj.

Zaznacza, że gdyby nowe przepisy zgodnie z intencją rządu weszły w życie w połowie listopada, Polska naraziłaby się na odpowiedzialność za złamanie prawa Unii Europejskiej. Chodzi przede wszystkim o idące czasem w setki tysięcy euro kary wymierzane przez Komisję Europejską za niedopełnienie obowiązku notyfikacji przepisów. Jeżeli uchwalimy tę ustawę pomimo braku notyfikacji, grożą nam nie tylko sankcje unijne, ale grozi nam także konieczność płacenia odszkodowań - dodaje konstytucjonalista. Jakich - nie sposób dziś określić. Będzie to zależało od tego, kto na podstawie nowych przepisów i jak będzie za ich złamanie ukarany i o jakie odszkodowanie wystąpi.

Ponadto prawo stanowi, że norm nienotyfikowanych po prostu nie można stosować.

Prof. Chmaj przyznaje, że w obecnej sytuacji albo wyjdzie ustawa, która nie działa, albo ustawa, która działa, ale naraża Polskę na potężne straty. Mamy tu do czynienia z aktem prawnym, który powoduje negatywne skutki, jakkolwiek się za ten akt prawny zabierzemy. Najlepiej byłoby zwiększyć vacatio legis i powiązać to vacatio legis z wybranym rozporządzeniem - podpowiada konstytucjonalista.

(edbie)