W zeszłym roku odkrył je uczeń biegający po plaży. Teraz udało się ustalić, że pochodzą z XVIII-wiecznego statku wojskowego, przekształconego w jednostkę wielorybniczą. Szczątki okrętu, które skrywał piasek na szkockiej wyspie Sanday, ujawniły część swojej historii.

Wyspa Sanday jest częścią archipelagu Orkady, w północnej Szkocji.

W lutym zeszłego roku pewien uczeń natknął się na plaży na część statku, odsłoniętą przez sztorm. Na pierwszy rzut oka stwierdzono, że może mieć intrygującą historię.

Bliżej przyjrzał się jej brytyjski portal dziennika "The Guardian".

Duża, dębowa konstrukcja, starannie łączona kołkami

Dla miejscowych wrak na plaży to nie pierwszyzna. Na przestrzeni wieków odnotowano ich tam setki. Jednak duży fragment dębowego kadłuba, w którym deski starannie połączono drewnianymi kołkami, wydawał się wyjątkowo solidny i raczej nie nowy.

Teraz archeologom i lokalnym wolontariuszom udało się zidentyfikować znalezisko jako część HMS Hind, 24-działowej fregaty Royal Navy, zbudowanej w Chichester w 1749 roku i mającej niezwykłą historię.

Detektywistyczna praca opłaciła się

Znaleziona część statku to fragment kadłuba o wymiarach 10 na 5 metrów. 

Jego dokładny model 3D możecie zobaczyć TUTAJ.

Długie leżakowanie pod piaskiem wpłynęło na dobre zachowanie drewna. Do analizy dendrochronologicznej można było więc wysłać wiele próbek. Eksperci ustalili, że drewno pochodzi z południowej i południowo-zachodniej Anglii, a najwcześniejsza próbka pochodziła z drzewa ściętego wiosną 1748 r. Ben Saunders, starszy archeolog morski z firmy Wessex Archaeology, który kierował badaniami, wraz ze współpracownikami połączył siły z mieszkańcami Sanday. Lokalna społeczność od wieków wykorzystuje drewno ze statków m.in. do budownictwa mieszkalnego. Niektórzy ludzie, z którymi współpracujemy, mają połowę swoich dachów podtrzymywanych przez maszty i belki pokładowe - przyznał archeolog.

Rok 1748 r. okazał się wielce pomocny, ponieważ, jak wyjaśnił Saunders, "wtedy zaczyna się rozkręcać biurokracja brytyjskiego państwa i zachowało się o wiele więcej dokumentów". 20 badaczy-wolontariuszy przeszukało archiwa morskie, rządowe rejestry statków i gazety, aby pośród co najmniej 270 statków, o których wiadomo, że zatonęły w Sanday, znaleźć ten właściwy.

Mieszkańcy wyspy wnieśli wiele własnego doświadczenia - wyjaśnił naukowiec z Wessex Archaeology, dodając, że spora część z nich jest związana z morzem i mogła przeanalizować zebrane dane swoim krytycznym okiem.

Ostatecznie ekspertyza doprowadziła badaczy do HMS Hind i jego drugiego życia jako okręt wielorybniczy pływający pod nazwą Hrabia Chatham.

Podróż do XVIII w. Od Jamajki po koło podbiegunowe

Choć okręt rozbił się u wybrzeży Szkocji, specjaliści mówią, że był niezwykle długowiecznym i szczęśliwym statkiem.

Jak wynika z dokumentów morskich, jeszcze jako HMS Hind służył u wybrzeży Jamajki w latach 50. XVIII wieku i brał udział w oblężeniach Louisbourga (1758) i Quebecu (1759), kiedy Brytyjczycy pokonali siły francuskie w Kanadzie podczas wojny siedmioletniej. Należał do brytyjskiej floty podczas amerykańskiej wojny o niepodległość w latach 70. XVIII wieku, a następnie przez dekadę służył jako okręt szkolny na Morzu Irlandzkim, zanim został wycofany ze służby i sprzedany, stając się 500-tonowym statkiem wielorybniczym na kole podbiegunowym.

W tym właśnie stanie, jako Hrabia Chatham, rozbił się 29 kwietnia 1788 roku podczas sztormu na Morzu Północnym. Nawet wtedy szczęście go nie opuściło - jak podaje fragment w "Aberdeen Journal", wszystkich 56 pasażerów na pokładzie przeżyło.

Co dalej z wrakiem?

Drewno odnalezione na plaży w Sanday jest obecnie konserwowane pod wodą w miejscowym centrum dziedzictwa. Trwają rozmowy o zapewnieniu mu stałego schronienia - pisze portal dziennika "The Guardian".

Alison Turnbull z podmiotu odpowiedzialnego za badanie, ochronę i promowanie dziedzictwa historycznego Szkocji wskazała, że fascynująca historia identyfikacji statku pokazuje, że społeczności, takie jak ta z wyspy Sanday, "posiadają klucze do własnego dziedzictwa", a zadaniem właściwych instytucji, jest umożliwienie im dokonywania podobnych odkryć.

Cytowany już Ben Saunders przyznał, że najbardziej w badaniu wraku podobało mu się połączenie wysoce technicznej analizy naukowej z badaniem bogatych archiwaliów.