Na himalajskim szczycie Mera Peak, niedaleko Mount Everestu, ośmiu muzyków z kilku krajów - w tym także z Polski - zagrało 40-minutowy koncert. Artyści, podejmując tę niezwykłą próbę pobicia rekordu Guinessa, pomogli w zbiórce pieniędzy na nepalski sierociniec.

Wspinaczka na Merę (6 654 m n.p.m.), skąd roztacza się jedna z najpiękniejszych na świecie panoram, staje się coraz popularniejsza z roku na rok. Na takiej wysokości muzykom grabiały z zimna ręce, dwóch wcześniej zmogła choroba wysokościowa. Mimo tych trudności na szczyt dotarła nawet publiczność - 15 pozostałych wspinaczy zapłaciło po 10 dolarów za bilety.

Palce mi zamarzały. Już po kilku minutach trudno było grać na gitarze, ale grałem - powiedział w czwartek w Katmandu lider grupy Oz Bayldon. Czułem się jak 90-letni astmatyk - dodał. Występ odbył się 16 maja, Na tle najwyższych i najpiękniejszych gór, jakby ktoś namalował je i tam umieścił - powiedział Bayldon, który zagrał trzy skomponowane przez siebie piosenki i nepalską melodię "Mero naam, tero naam" (Twoje imię, moje imię).

Francuz J.B. Tilon, kóry zagrał jedną tylko francuską piosenkę, powiedział, że był bardzo zmęczony i nie czuł się dobrze podczas wspinaczki, ale na wierzchołku poczuł przypływ energii na widok tego, co zobaczył. To pejzaż niesamowity, jeden z najpiękniejszych, ponad chmurami - powiedział.

Udało się zebrać 35 tys. funtów

40-letni Bayldon, Australijczyk mieszkający w Londynie, powiedział, że grupie udało się zebrać 35 tys. funtów dla organizacji music4children, która potrzebuje pieniędzy na dokończenie budowy sierocińca w Dhulikhel na wschód od Katmandu. W skład grupy weszli muzycy z Francji, Wielkiej Brytanii, Szkocji, Polski i Danii.

Bayldon ustanowił pierwszy taki rekord już w 2005 roku, grając w pobliżu obozu bazowego na Evereście, ale w dwa lata potem Musikkapelle Roggenzell - 10 muzyków z Niemiec i Boliwi muzykowało na szczycie Acotango w Boliwi, wznoszącym się na wys. 6 069 m. n.p.m.

Księga Rekordów Guinessa czeka na dowody najnowszego wyczynu.