Izraelczycy piją mniej piwa niż konsumenci z Zachodu. Powód? Przede wszystkim wysokie ceny złotego trunku. To samo piwo jest w Izraelu prawie o 70 proc. droższe niż w Stanach Zjednoczonych.

W Izraelu podatki na alkohol są około cztery razy wyższe niż w większości stanów USA.

Przeciętny Izraelczyk wypija znacznie mniej piwa niż konsument na Zachodzie - rocznie 13 litrów, podczas gdy Amerykanin prawie 82 litry, a Brytyjczyk - 99.

Podobnie zresztą wyglądają statystyki spożycia mocniejszych alkoholi. Pod tym względem Izraelczycy bardziej przypominają arabskich sąsiadów, aniżeli konsumentów z Zachodu, z którymi mocniej się identyfikują.

Wielokrotnie rzadsze też są w Izraelu przypadki alkoholizmu, co socjolodzy tłumaczą wpływem religii na styl życia. Inaczej niż w krajach arabskich, alkohol w Izraelu jest swobodnie dostępny w sklepach. Judaizm nie zabrania picia alkoholu, ale nakazuje jego spożywanie w sposób umiarkowany, podobnie jak wszystkich innych darów Boga.

Wyznawcy judaizmu rozpoczynają cotygodniowy szabas (dzień święty, wolny od pracy, trwający od zachodu słońca w piątek do zmierzchu w sobotę) od kiduszu - modlitwy nad kielichem wina, jako formy uświęcenia nastającego czasu. Wina powinni skosztować wszyscy obecni podczas zmawiania błogosławieństwa nastającego święta, ale nie ma mowy o tym, by ktoś miał się upić.

W ten sposób - jak przekonują pedagodzy - dzieci w rodzinach żydowskich od najwcześniejszych lat oswajają się z rozsądnym podejściem do kwestii spożycia alkoholu, co radykalnie zmniejsza ryzyko, że kiedykolwiek będą go nadużywały w dorosłym życiu.