"Wymyślić i zainwestować pieniądze, to odważna konstrukcja premiera" - mówi o zapowiedziach z exposé, gość Przesłuchania w RMF FM Grzegorz Schetyna. "Projekty są nierealne? Można to zweryfikować. Nic prostszego niż za trzy lata powiedzieć "sprawdzam" i za te obietnice, rozliczyć nas, całą formację, rząd i koalicję. Będę bronił Rafała Grupińskiego, bo daje on gwarancje, że klub PO jest dobrze zorganizowany i mówi własnym głosem" - dodaje.

  Tomasz Skory: Panie pośle, czy pan faktycznie - jak piszą gazety - czuje satysfakcję, że to Donald Tusk dołuje sondaże Platformy Obywatelskiej, a nie pan?

Grzegorz Schetyna: Nie mam wrażenia, że ktoś dołuje sondaże Platformy...

Cytat

Trudno oczekiwać, że partia, która bierze na siebie całą odpowiedzialność za rządzenie, rośnie w sondażach

Ktoś je zdołował.

Jesteśmy w takim, a nie innym miejscu. Pięć lat rządów, pięć lat w koalicji, więc trudno oczekiwać, że partia, która bierze na siebie całą odpowiedzialność za rządzenie, rośnie w sondażach. Na razie dajemy radę, a do wyborów jeszcze trochę czasu.

Ile zajmie nadrobienie spadku sondażowego Platformie? Jak pan sądzi?

Platforma nie jest taką partią, która żyje sondażami i prowadzi codzienne politykę w kontekście sondaży. To by było bezmyślne politycznie. My mamy odpowiedzialność za rząd, za państwo, za trudną sytuację ekonomiczną w Europie i na świecie. Czujemy odpowiedzialność za bezpieczeństwo Polaków - i to jest dla nas największe wyzwanie. Natomiast sondaże, te najprawdziwsze, są zawsze co cztery lata przy wyborach parlamentarnych i na razie udaje nam się Polaków do swojego programu przekonywać.

Nie jako pierwszy wiceprzewodniczący z PO, ale jako pan Grzegorz z Dolnego Śląska - miałby pan zaufanie do kogoś, kto obiecuje gruszki na wierzbie, jak premier Donald Tusk wczoraj - te kilkaset miliardów?

Nie mam wrażenia, że to są gruszki na wierzbie, to jest bardzo otwarta zapowiedź - bardzo konkretna. I proszę jednak pamiętać, że tam zostały wymienione liczby i konkretne rzeczy, które chce rząd przeprowadzić, więc nic prostszego, niż powiedzieć: "Sprawdzam za 3 lata, kiedy będą wybory" i rozliczyć nas, całą formację, rząd, koalicję, za te obietnice.

Kiedy parę tygodni temu PiS miał pomysł, jak wydać z sensem 200 mld złotych, to rząd twierdził, że takich pieniędzy nie ma. A dzisiaj rząd sam zapowiada, że znajdzie nie 200, a 300 a nawet 700 miliardów. To jest wiarygodne według pana?

Panie redaktorze, to też jest wielkie wyzwanie. Oczywiście - prowadząc rząd - ma się większą wiedzę. Wie się też, gdzie tych pieniędzy można szukać, gdzie można je znajdować. Jesteśmy w przededniu nowej perspektywy finansowej pieniędzy europejskich, które musimy do Polski zaprosić i musimy je tutaj wydać. Dlatego musimy poszukać własnych pieniędzy i rozumiem, że ta konstrukcja - dosyć odważna - którą zapowiedział premier Tusk, przygotowana przez ministra skarbu i ministra finansów, ma uruchomić spółki Skarbu Państwa, żeby właśnie te pieniądze razem z Bankiem Gospodarstwa Krajowego wymyślić i zainwestować.

Wymyślanie pieniędzy to znakomite określenie. Panie pośle, czy rzeczywiście był plan, że "jeśli rząd nie uzyska wotum zaufania, poszerzy się koalicję o SLD i jedziemy dalej" - jak powiedział jeden z posłów?

Wie Pan, to zawsze jest tak, że jeżeli nie uzyskuje się wotum zaufania, to są dwie możliwości. Albo zmienia się konstrukcję koalicji, czyli, tak jak pan mówi, rozszerza się jej formułę, żeby mieć pewność większości parlamentarnej, albo doprowadza się do przyspieszonych nowych wyborów. Ja - powiem szczerze - byłem wyjątkowo spokojny, jeśli chodzi o to głosowanie, bo ta koalicja, mimo że nie ma wielkiej większości, to bardzo dobrze pracuje ze sobą i jest skuteczna jeśli chodzi o głosowania - co widzieliśmy wczoraj wieczorem.

Jak konserwatyści znieśliby w takim razie według pana taką koalicję?

Mówi pan o rozszerzeniu koalicji Platformy...

O SLD.

... o jakieś ugrupowanie lewicowe, tak?

Tak.

Pewnie źle by znieśli, ale muszę uspokoić ich i opinię publiczną także - nie będzie rozszerzenia koalicji. Te dwie partie wystarczą do tego, żeby przez 3 lata zajmować się sprawami Polski i rozwiązywać nasze problemy.

Przynajmniej na razie. A jak znieśli konserwatyści - i w ogóle posłowie Platformy - połajankę ze strony premiera? Przy ludziach, z mównicy sejmowej? "Chcecie, żeby kobiety rodziły dzieci? Pomóżcie, a nie straszcie więzieniem!" - to wyraźne nawiązanie do buntu w sprawie ustawy aborcyjnej.

Miałem raczej wrażenie, że premier odnosi się do tych, którzy tą ustawę napisali, którzy za nią głosowali...

Zwracał się wprost do posłów Platformy.

Do części tych, którym zabrakło wyobraźni i chcieli zająć się sprawami aborcji, tzn. zburzyć spokój, który od blisko 20 lat w tej sprawie osiągnęliśmy. Jeżeli ktoś chce zmieniać ustawę aborcyjną w którąkolwiek ze stron, jeżeli chce wprowadzać bardziej restrykcyjne przepisy, to musi sobie zdawać sprawę, że to otwiera problem i że następne projekty mogą pójść zupełnie w drugą stronę - mogą zmienić tę ustawę i jeszcze bardziej ją zliberalizować. Więc jeżeli ktoś ma wyobraźnię i wie i czuje, jak ważne są sprawy w Polsce i ile problemów musimy rozwiązywać na co dzień, to powinien sobie zdawać sprawę, że nie powinniśmy przywracać tego problemu aborcyjnego, powinniśmy uszanować ten kompromis, który 20 lat temu udało się osiągnąć. 

Panie pośle, czy głosowanie konserwatystów w sprawie aborcji wbrew woli premiera, to był bunt przeciwko szefowi klubu - Rafałowi Grupińskiemu? A co za tym idzie, czy nie należałoby zmienić szefa klubu? Powiedzmy szczerze - Rafałowi Grupińskiemu kolejny raz żółwie się rozbiegły, jak głosi sejmowy żart.

To jest duży klub, liczący prawie ponad 270 osób, ja miałem szczęście i zaszczyt też być szefem w poprzedniej kadencji...

Panu się żółwie nie rozbiegały...


... i wiem, że to jest bardzo trudne wyzwanie i jestem zbudowany tym, z jaką konsekwencją Rafał Grupiński ten klub razem z kolegium prowadzi. To było trudne głosowanie, wydaje mi się, że zabrakło wyobraźni tym, którzy głosowali inaczej niż sugerowały władze klubu i sam klub. Będę bronił Grupińskiego, ponieważ uważam, iż daje sobie radę i daje gwarancję, że ten klub jest i dobrze zorganizowany i podmiotowy politycznie, bo to naprawdę też jest ważne. Tak duży klub, który wspiera rząd i jest największy w parlamencie musi potrafić mówić własnym głosem. Tak jest w przypadku klubu Platformy Obywatelskiej i to jest powód do satysfakcji, a nie smutku.

Panie pośle, a nie mówi pan tak dlatego, że przewodniczący Grupiński zamiast z prezydium klubu konsultuje decyzje z panem - Grzegorzem Schetyną? Tak mówią posłowie i skarżą się na to.

Ja oczywiście jestem zaangażowany jako członek klubu i zawsze dzielę się swoim doświadczeniem - i z kolegium i z prezydium - natomiast ten klub, tak jak powiedziałem, jest podmiotowy i potrafi podejmować także trudne decyzje. I za to należy się także szacunek.