"Jest mi bardzo miło i - szczerze mówiąc - jestem trochę zaskoczony" - tak Kamil Stoch komentuje swój triumf w plebiscycie na Sportowca Marca RMF FM i Interia.pl. Dla naszego skoczka to już drugie z rzędu takie wyróżnienie! W poprzedniej edycji plebiscytu nagrodziliście go za dwa złote medale igrzysk w Soczi, tym razem - za zdobycie Kryształowej Kuli w sezonie 2013/14. W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Kacprem Merkiem Stoch opowiada, że na razie nie przywiązuje do niej większej wagi, mówi o tym, co w doskonałym sezonie poszło nie tak, i zapewnia, że w przyszłym będzie jeszcze lepszy.

Kacper Merk: Kamil, gratulacje, już drugi miesiąc z rzędu słuchacze RMF FM i czytelnicy Interia.pl wybrali cię Sportowcem Miesiąca.

Kamil Stoch: Jest mi bardzo miło, że kibice okazali mi takie zaufanie. Szczerze mówiąc, jestem tym trochę zaskoczony, bo na co dzień nie mam czasu sprawdzać informacji na temat plebiscytów. Skupiam się na swojej pracy, na tym, by wykonywać ją możliwie jak najlepiej, i często nawet nie wiem o takich miłych wyróżnieniach. I cieszę się, że praca, która przynosi mi tyle satysfakcji, sprawia też radość wielu kibicom.

Gdy rozmawialiśmy przed sezonem, powiedziałeś, że masz na niego jakiś konkretny plan. Ale tak szczerze: spodziewałeś się, że ten sezon będzie aż tak udany?

Nie mogę powiedzieć, że się spodziewałem, ale bardzo mocno wierzyłem, że właśnie tak to może wyglądać. Byłem w stu procentach pewien mojego programu treningowego, miałem plan, jak podejść do poszczególnych części sezonu, i wiedziałem, że to może przynieść dobre wyniki. Ostatecznie spełniło się prawie wszystko, o czym marzyłem - z naciskiem na "prawie", bo nie wyszły mi mistrzostwa świata w lotach.

W Planicy powiedziałeś, że "sam sobie zazdrościsz". A po powrocie do domu usiadłeś choć raz w fotelu i pomyślałeś: "kurczę, jestem gość"?

Osobiście nie, bo do tej pory nawet nie miałem czasu, by tak spokojnie posiedzieć sobie w domu. Ale ciągle słyszę to od różnych ludzi: każdy chce pogratulować, poklepać po plecach, a ja wtedy cały czas myślę, jak pozostać w tym sobą.

Boisz się, że twoje życie ulegnie teraz jakiejś drastycznej zmianie?

Medal ma zawsze dwie strony: z jednej sukces, a z drugiej w związku z nim trzeba spełnić obowiązki względem sponsorów, dziennikarzy czy także względem kibiców. Ale nie zamierzam i nie chcę zmieniać swojego życia. Nie będę też robił czegoś wbrew sobie. Mam swoje zdanie na wiele tematów, zdarza mi się odrzucić jakieś propozycje, bo nie muszę się godzić na wszystko jak małpka w cyrku. Mam też wizję tego, jak powinno wyglądać moje życie, i będę się tego trzymał. Na szczęście mam blisko siebie żonę, która jest również moim menedżerem, i ona mnie w tym wspiera, a czasem nawet kontroluje.

Medale olimpijskie leżą schowane w szafie czy prezentują się gdzieś dumnie w domu?

Na razie są schowane. Nie mogę powiedzieć gdzie, ale zapewniam, że są tam bezpieczne.

A zdarza ci się spoglądać na to złoto albo na Kryształową Kulę za Puchar Świata?

Nie, praktycznie w ogóle. Oczywiście nie mogę powiedzieć, że te trofea w ogóle mnie nie interesują, ale też nie siedzę przy tej Kryształowej Kuli i nie poleruję jej każdego dnia. Bardzo się cieszę, że udało mi się wywalczyć i medale, i Puchar Świata, lecz wrócę do nich dopiero po zakończeniu kariery, gdy będę chciał sobie przypomnieć ważne i piękne chwile z mojego życia. W tej chwili mam jednak inne priorytety - przede wszystkim cały czas chcę się rozwijać.

Czyli nie będzie ci trudno zebrać się do ciężkiej pracy przed nowym sezonem?

Absolutnie! Miniony sezon zakończyłem z dużym zapasem energii i z chęcią, by jeszcze trochę poskakać. W ostatnich tygodniach mój zawód sprawiał mi mnóstwo radości i dzięki temu wiem, że łatwiej będzie mi zabrać się za wykuwanie formy na kolejny sezon. Poza tym w skokach nie jest tak, że po wakacjach zaczynamy od zera - ja będę kontynuował i - mam nadzieję - ulepszał to, do czego już doszedłem.

Rozmawiał Kacper Merk