Krótkie konklawe świadczy o dużej jednomyślności Kolegium Kardynalskiego – mówi ks. Adam Boniecki. Oczywiście były wątpliwości, ale udało im się je rozwiązać w ciągu półtora dnia.

Beata Lubecka: Chyba nie spodziewaliśmy się, że to nastąpi tak szybko. Dzisiaj rano, jak rozmawialiśmy, to pracownicy redakcji „Tygodnika Powszechnego” obstawiali: środę, piątek. A tu proszę bardzo, błyskawicznie.

ks. Adam Boniecki: Mądrzy znawcy mówili, że to będzie krótkie konklawe i jak widać było. Krótkie konklawe świadczy o dużej jednomyślności Kolegium Kardynalskiego.

Beata Lubecka: To znaczy, że kardynałowie nie mieli wątpliwości?

ks. Adam Boniecki: Myślę, że mieli wątpliwości, które udało im się rozwiązać w ciągu półtora dnia.

Beata Lubecka: Bardzo szybko...

ks. Adam Boniecki: Czyli nie były bardzo duże.

Beata Lubecka: Czy możemy wnioskować, że to jednak kard. Ratzinger, czy jednak to błędna diagnoza?

ks. Adam Boniecki: Myślę, że teraz nie ma się co wystawiać na niebezpieczeństwo pomyłki.

Beata Lubecka: A jednak zaryzykuje. Wiem, że ksiądz nie chciał w ogóle mówić, kto ewentualnie mógłby zostać następnym papieżem.

ks. Adam Boniecki: Oczywiście, że kard. Ratzinger był często wymienianym kandydatem jako kontynuator i ktoś zupełnie inny jako osobowość. Za chwilę będziemy wiedzieć, za chwilę protodiakon ogłosi nazwisko wielebnego kardynała, który imię sobie przybrał. Będziemy wiedzieli, spokojnie. Teraz nastawmy się życzliwie i pomyślmy o tym, co czuli ludzie, którzy stali na placu podczas poprzedniego konklawe i którzy nagle usłyszeli nazwisko, które nic im kompletnie nie mówiło. Usłyszeli o człowieku, o którym w życiu nic nie słyszeli.

Beata Lubecka: Praktycznie z nikąd ...

ks. Adam Boniecki: ... i powitali go oklaskami.

Beata Lubecka: Bardzo entuzjastycznie ...

ks. Adam Boniecki: To jest jakaś wielka lekcja dla nas. Dzisiaj my jesteśmy z tymi ludźmi, bo nie jest takie duże prawdopodobieństwo, że będzie to jeden z polskich kardynałów, aczkolwiek i tego nie można wykluczać. Wchodzimy w jakąś nową przygodę Kościoła. Kiedy Wojtyła przemawiał z balkonu, nikt nie widział jaki będzie dalszy ciąg. Dalszy ciąg: opatrzność oraz osobiste dane każdego papieża, piszą je potem w ciągu upływającego czasu ...

Beata Lubecka: Jeśli mówimy o papieżu, to po raz kolejny okazało się, jakim przezornym był papieżem wprowadzając tą kolejną czynność, to bicie dzwonów, które ma potwierdzać wybór.

ks. Adam Boniecki: Z tym dymem, to już nigdy nie było wiadomo, czy on jest biały, czarny czy szary. Były nieporozumienia. Napięcie dawkowane bardzo mądrze i dobrze.

Beata Lubecka: Myśli ksiądz, że to wszystko było troszeczkę wyreżyserowane?

ks. Adam Boniecki: Musieli dojść do tych dzwonnic. To nawet technicznie wymagało trochę czasu. W sumie myślę, że to było bardzo piękne. Śledziłem to już w samochodzie przez radio i jeszcze ta wątpliwość: nie ma dzwonów. Wrzask na placu i sprawozdawca: są dzwony! Jest wybrany papież, którego Jan Paweł II prosił, żeby, kiedy go wybiorą, wybór z całą pokorą przyjął. Bo kimkolwiek on jest, to w tym momencie czuć ogromny lęk i ciężar odpowiedzialności. A także początek pewnej samotności człowieka, który podejmuje ostateczne decyzje. Zostawia się wszystkich doradców i ostatnie słowo ma papież. Jest to wielki ciężar.

Beata Lubecka: Oczywiście takiej sytuacji nie można wykluczyć w 100%, że ten kardynał, który został wybrany, nie podejmie się tego zadania?

ks. Adam Boniecki: Taka możliwość istnieje – spytanie o zgodę. Dlatego Jan Paweł II prosił, by ten, którego wybiorą, żeby wybór przyjął.

Beata Lubecka: To sytuacja zupełnie hipotetyczna. Co by się stało, gdyby ten wybrany „Habemus Papam” odmówił jednak?

ks. Adam Boniecki: Czarny dym i dalsze wybory. Proste jak słońce. Jeśli chciałby być większą liczbą głosów wybrany, mieć większą pewność, to myślę jest normalne zupełnie.

Beata Lubecka: My oczywiście nigdy nie poznamy, jaki był ten rozkład głosów, bo to wszystko jest objęte tajemnicą?

ks. Adam Boniecki: Zawsze to było objęte tajemnicą. Zawsze potem jakieś historie na ten temat krążyły bardziej lub mniej prawdziwe.

Beata Lubecka: Spekulacje różne ...

ks. Adam Boniecki: Ta tajemnica wynikła z tego, że należało ochronić kardynałów przed cesarzem, który stawiał pewne wymagania przed różnymi władcami. To teraz nie wchodzi w grę, ale ta tajemnica gwarantuje pewien spokój wobec wybranego papieża, wszystko jedno jaką większością głosów wybranego.

Beata Lubecka: Z księdza słów cały czas przebija pewien spokój, ale tutaj obserwowałam pracowników redakcji, jacy wszyscy byli podekscytowani. Tutaj wszyscy przybiegli do telewizora, by zobaczyć czy to już ten moment.

ks. Adam Boniecki: Żeby coś zobaczyć, usłyszeć, zrozumieć, trzeba za wszelką cenę bronić tego spokojnego spojrzenia. Ten moment jest szalenie emocjonujący, dla Polaków po prostu trudny. Jesteśmy ludźmi. Ktokolwiek pojawi się w loggii – poczujemy to ukłucie – to nie jest Jan Paweł II. My to wszystko rozumiemy, wiemy, ale tak to po prostu jest i to w tej chwili przeżywamy. A myślę, że męska rzeczą jest nie uzewnętrzniać swoich emocji.