"Trzeba starać się odzyskać praworządność i demokrację w Polsce" - mówił w Rozmowie w południe w RMF FM i Radiu RMF24 Adam Bodnar. Były Rzecznik Praw Obywatelskich w ten sposób argumentował swój start w wyborach do Senatu w ramach paktu senackiego.

Adam Bodnar w rozmowie z Piotrem Salakiem stwierdził, że kandyduje do Senatu, bo - jego zdaniem - "są to historyczne wybory, które zadecydują o przyszłości Polski na dziesięciolecia".

Zawsze byłem aktywny na niwie społecznej, byłem zaangażowany w działalność organizacji pozarządowych. To coś innego niż wejście w politykę, ale uważam, że są to historyczne wybory, które zadecydują o przyszłości Polski na dziesięciolecia. Trzeba starać się odzyskać praworządność i demokrację w Polsce - powiedział.

Na pytanie, dlaczego kandyduje do Senatu, a nie do Sejmu, Bodnar odparł, że "Senat daje poczucie pewnej niezależności i wpływu na rzeczywistość", ale jednak "przy zachowaniu i kultury debaty, i możliwości kształtowania opinii publicznej".

Wejście do Sejmu to już jest powiedzenie w stu procentach: "tak, chcę wejść w politykę czysto partyjną, która polega na rozstrzyganiu różnych bieżących sporów politycznych". Wydaje mi się natomiast, że moje przygotowanie zawodowe, wiedza prawnicza, przyda się w "izbie refleksji", jaką jest Senat - dodał.

Były Rzecznik Praw Obywatelskich poinformował, że jego pierwszym pomysłem po uzyskaniu mandatu senatora będzie działanie na rzecz powstania urzędu rzecznika ds. Polonii.

Częścią mojej kampanii są podróże i odwiedzanie Polonii w różnych państwach. Uważam, że jest potrzebna jedna osoba, która będzie zajmowała się różnymi problemami, które występują na styku relacji między państwem polskim a Polonią - przekazał.

Bodnar był również pytany, czy w Polsce wciąż potrzebna jest reforma wymiaru sprawiedliwości. Myślę, że to jest najważniejsza rzecz do zrobienia po wyborach. Przede wszystkim należałoby zablokować te wszystkie niekonstytucyjne zmiany, które wpłynęły negatywnie na funkcjonowanie sądownictwa, na poziom jego niezależności. Przypomnę, że z tego powodu są zawieszone środki z Krajowego Planu Odbudowy - tłumaczył gość RMF FM i Radia RMF24.

Zdaniem Bodnara, w pierwszej kolejności należałoby uchwalić ustawę o Sądzie Najwyższym, ustawę o prokuraturze i ustawę o KRS.

"To nie jest absolutnie cenzura, tylko ochrona dobrego imienia"

Były Rzecznik Prawa Obywatelskich odniósł się również do wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który zdecydował o wydaniu zabezpieczenia w sprawie roszczenia o ochronę dóbr osobistych Agnieszki Holland. Zbigniew Ziobro nie może wypowiadać się na temat reżyserki i jej twórczości w kontekście filmu "Zielona granica", aż do zakończenia postępowania sądowego. Zdaniem ministra sprawiedliwości, jest to "cenzura".

Jeżeli mnie pamięć nie myli, to postanowienie odnosiło się do bardzo konkretnych wypowiedzi Zbigniewa Ziobro, czyli porównywania tego filmu do nazistowskiej propagandy. To są słowa absolutnie zniesławiające i temu służy instytucja zabezpieczenia powództwa, żeby powstrzymywać osoby przed szerzeniem tego typu treści na czas procesu. To nie jest absolutnie cenzura, tylko ochrona dobrego imienia - tłumaczył Bodnar.

"Stanowisko OBWE może mieć znaczenie dla społeczności międzynarodowej"

Gość RMF FM i Radia RMF24 był też pytany, czy najbliższe wybory parlamentarne będą uczciwe. Zdaniem byłego Rzecznika Praw Obywatelskich, "są pewne elementy, które wpływają na nieuczciwość procesu wyborczego".

Po pierwsze, zaangażowanie mediów publicznych po stronie partii rządzącej. Media publiczne już od dawna nie wypełniają tego, do czego są zobowiązane na podstawie ustawy o radiofonii i telewizji, żeby przekazywać informacje w sposób bezstronny, pluralistyczny, obiektywny - wyjaśniał.

Po drugie, powiązanie wyborów z referendum. Konsekwencją jest to, że można wydatkować w sposób wręcz nieograniczony środki na kampanię referendalną. A to może odpowiadać potrzebom partii rządzącej - dodał.

Jego zdaniem, będzie to miało "fundamentalny wpływ na ocenę wyborów dokonaną przez OBWE". Proszę zauważyć, że OBWE ma teraz misję obserwacyjną wyborczą. Spotyka się z różnymi osobami, śledzi, jak funkcjonują media, jak jest finansowana kampania wyborcza. Stanowisko OBWE może mieć znaczenie dla społeczności międzynarodowej - dodał gość RMF FM i Radia RMF24.

A jakie to może mieć znaczenie? Zdaniem Bodnara, wszystko zależy od wyniku wyborów. Zależy też od tego, co będzie się działo na ulicach miast. Nigdy nie mieliśmy takiej sytuacji, żeby po wyborach dochodziło chociażby do protestów. Różne rzeczy mogą się zdarzyć - mówił Bodnar.

Dodał, że ostatnim momentem, kiedy wybory w Polsce wzbudzały większe emocje, były wybory prezydenckie w 1995 roku. Wówczas pojawiały się wątpliwości dotyczące wykształcenia prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Później sprawą zajmował się Sąd Najwyższy. W naszej niedawnej historii mieliśmy protesty po wyborach samorządowych w 2014 roku. Wyobraźmy sobie taką sytuację, że wynik jest albo remisowy, albo na korzyść zjednoczonej opozycji demokratycznej, a rząd nie chce tego uznać - mówił.

A czy gość Piotra Salaka wyobraża sobie taką sytuację? Ja sobie nie wyobrażałem w maju 2020 roku, że mogą się po prostu nie odbyć wybory prezydenckie, a to się zdarzyło. One się po prostu nie odbyły, data minęła. Nikt nie poniósł za to odpowiedzialności. Po tym wydarzeniu jestem w stanie wszystko sobie wyobrazić - stwierdził Bodnar.

"Można dbać o bezpieczeństwo państwa przy jednoczesnym poszanowaniu praw człowieka"

Gość RMF FM i Radia RMF24 był również pytany, czy Polska staje obecnie przed dylematem: albo bezpieczeństwo naszych granic, albo uznawanie praw człowieka. Myślę, że nie tylko Polska mierzy się z tym problemem, natomiast uważam, że nie można tych wartości sobie przeciwstawiać. Można radzić sobie i dbać o bezpieczeństwo państwa przy jednoczesnym poszanowaniu praw człowieka - mówił.

Jeżeli ktoś przekracza granicę, niezależnie od tego, w jaki sposób, to każda taka osoba ma prawo do tego, żeby złożyć wniosek o ochronę międzynarodową, o status uchodźcy. Ten wniosek powinien być rozpoznany, a następnie - jeżeli zostanie uznany - to ta osoba ma prawo zostać. A jeżeli nie zostanie uznany, to ta osoba ma być odesłana. Praktyka pushbacków czy wywózek jest po prostu rażąco sprzeczna ze standardami praw człowieka, co zresztą pokazała Agnieszka Holland w filmie "Zielona granica" - stwierdził.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: