Epidemia strachu dotyka każdego. Również tych, którzy np. wychowują dzieci w pojedynkę. Pracują zdalnie, z dziećmi uczą się zdalnie, opiekują się osobami od siebie zależnymi. Nie ma warsztatów zajęciowych, lekcji - mówi Joanna Sadzik, prezes Stowarzyszenia "Wiosna", podsumowując raport o samotności.

"Polska samotność ma twarz starszej kobiety. Wśród 75-latków co trzecia osoba żyje sama. To głównie kobiety. Nikt ich nie odwiedza. Teraz nie mogą pójść do przychodni, małego, osiedlowego sklepiku. Samotność zabija" - podkreśla gość Marcina Zaborskiego. Jak dodaje: o 14 proc. samotność zwiększa ryzyko przedwczesnego zgonu.

"Co będzie ze mną jak umrę. Kto mnie znajdzie? Często takie pytania słyszymy od starszych osób - mówi Joanna Sadzik.

Jak podkreśla gość Marcina Zaborskiego, lęki są gorsze niż rzeczywistość. "Depresja może się uśmiechać. To, że babcia mówi przez telefon, że wszystko jest dobrze, wcale nie musi tego oznaczać. Epidemia strachu przed samotnością dotyka właściwie każdego" - prezes Stowarzyszenia "Wiosna".  

"Po raz pierwszy od 20 lat liczba prób samobójczych przekroczyła 12 tysięcy"

"Pierwszy raz od 20 lat liczba prób samobójczych przekroczyła 12 tys. Przy czym niestety blisko połowa tych prób zakończyła się śmiercią osoby, która targnęła się na swoje życie" - mówiła Joanna Sadzik w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM.

"Przerażającą liczbą jest to, że 12 mln razy mniej kontaktowaliśmy się z lekarzem, również z lekarzem psychiatrą" - dodała szefowa stowarzyszenia "Wiosna".

Joanna Sadzik mówiła też, że samotność w czasie pandemii nie jest jedynie problemem seniorów. "W moim miejscu pracy jest mnóstwo młodych osób, które mieszkają samodzielnie. Mają czasem kota czy psa, ale one też są same. I, pracując zdalnie, widzimy się przez komputer czy kamerkę. Łatwo jest nie zauważyć, że u kogoś coś się zmieniło" - mówiła prezes "Wiosny".

Joanna Sadzik radziła też, żeby jak najczęściej pytać osoby, z którymi kontaktujemy się zdalnie o ich samopoczucie: "Żebyśmy zadawali proste pytania: jak się czujesz? Czy mogę ci w czymś pomóc? Jak twój nastrój? "Według badań 50 proc. nastolatków mówi, że w ciągu ostatnich kilku tygodni nikt nie zapytał ich, jak się czują" - tłumaczyła prezes Stowarzyszenia "Wiosna".

Przeczytaj całą rozmowę Marcina Zaborskiego:

Marcin Zaborski: "Boję się, że jak umrę, mój mąż zostanie sam. On nie potrafi być sam. Samotność go zniszczy. Przygniecie" - tak mówi pani Marianna, jedna z bohaterek "Raportu o samotności". Martwi się o męża, mąż martwi się o nią. I też nie chce, żeby została sama. Bo jak mówi: "Samotność jest jak rak. Pomalutku zżera cię od środka." Jest się czego bać?

Joanna Sadzik: Jest się czego bać. Jak rozmawialiśmy rok temu, mniej więcej w tym samym czasie, wydaje mi się, że o pierwszym "Raporcie o samotności" rozmawialiśmy również w Wielki Czwartek, przed tamtymi świętami i to było dla nas nowe. Ale rozmawialiśmy o tym, jak trudno będzie osobom starszym, przede wszystkim starszym, które słyszą o sobie, że są w grupie ryzyka, że nie powinny wychodzić, nie powinny spotykać się ze swoimi wnukami, jak trudno im będzie znieść te święta. I wtedy, myślę nikt z nas nie zdawał sobie sprawy. Ja na pewno nie zdawałam sobie z tego sprawy, ile to potrwa.

I jesteśmy rok dalej. Po całym roku doświadczeń pandemicznych. I co wiemy dzisiaj? Kogo najbardziej dotyka epidemia strachu i samotności - bo tak o tym piszecie?

To jest niesamowite, bo ta epidemia samotności, epidemia strachu przed samotnością dotyka właściwie każdego. Dotyka osoby, które mieszkają w rodzinie, które wychowują dzieciaki. W raporcie można przeczytać, że 2,5 mln rodziców to samodzielni rodzice, czyli tacy, którzy wychowują dzieciaki w pojedynkę, czyli mieszkają, pracują w większości zdalnie i mieszkają z dzieciakami, z którymi jeszcze muszą nadrabiać szkołę czy uczyć się zdalnie. To jest rzesza osób, które opiekują się osobą od siebie zależną. I teraz, do tej pory było tak, że nawet na kilka godzin mogły tę dorosłą osobę, którą się opiekują, np. zaprowadzić na terapię zajęciową.

A teraz tych warsztatów, tej terapii po prostu nie ma i siedzimy bardzo często w domach. Piszecie też w swoim raporcie, że szczególnie narażeni na samotność są seniorzy. I znów zaskoczenia pewnie nie ma - polska samotność ma twarz starszej kobiety, bo to wdowy bardzo często siedzą teraz w domu same.

Kobiety dłużej żyją w Polsce, to po pierwsze. Po drugie - rzeczywiście wśród 75- latków co trzecia osoba żyje sama, i co trzecia osoba mówi, że w zasadzie nikt jej nie odwiedza, nie tylko w czasie pandemii. Już wcześniej tak było. Ale wcześniej te osoby mogły pójść do przychodni, usiąść sobie w kąciku i porozmawiać z innymi towarzysko, przychodziły do małych osiedlowych sklepów i dzieliły się swoimi przeżyciami. Ludzie mieli wzajemnie czas dla siebie. Siadywali na ławeczkach przed swoją kamienicą, blokiem, przed swoim domem. Seniorki spotykały się na spotkaniach np. kół gospodyń wiejskich. W tym momencie rzeczywiście tego wszystkiego nie ma. To wszystko im odebrano.

I piszecie, że "Samotność tak, jak wirus zabija - i to nie jest przenośnia". Co to znaczy, że samotność zabija? Można umrzeć z samotności, na samotność?

Można umrzeć, jak mówią nam specjaliści, lekarze, samotność bardzo realnie, aż o 14 proc. zwiększa ryzyko przedwczesnego zgonu. Samotność też, musimy pamiętać, powoduje realnie wiele chorób. Osoby samotne cierpią na nadciśnienie, osoby samotne mają zwiększone wydzielanie się hormonu stresu. Samotność powoduje stres.

Tak i tutaj ważna rzecz, bardzo obrazowa, w raporcie do znalezienia. Piszecie o badaniach, z których wynika, że na podstawie przewlekłego poczucie samotności można przewidywać przedwczesną śmierć z taką samą skutecznością, jak na podstawie regularnego palenia 15 papierosów dziennie.

Tak. To są takie rzeczy, które nas zaskakują. Dlatego, że o samotności mówiliśmy do tej pory w "Szlachetnej Paczce" zwykle w kontekście seniorów. Natomiast teraz okazuje się, że w zasadzie większość osób, którym pomaga "Szlachetna Paczka" to są osoby, które w jakimś stopniu dotyka samotność. To są właśnie osoby opiekujące się współmałżonkiem albo dorosłym dzieckiem z niepełnosprawnością. To są starsze osoby, które żyją samotnie. To w zasadzie większość osób starszych, którym pomagamy. A to aż 30 proc. beneficjentów "Szlachetnej Paczki".

Zastanawiam się, czego boją się seniorzy? Czego boją się osoby starsze - teraz w czasie epidemii, kiedy wasi wolontariusze z nimi rozmawiają? Co słyszą najczęściej? O jakich obawach i o jakich strachach?

Uruchomiliśmy w zeszłym roku telefon "Dobre słowa". To jest taki telefon, pod którym dyżurują terapeuci, psycholodzy, którzy odbierają właśnie od osób samotnych telefon. Na tym telefonie nie poprzestajemy. Potem łączymy takiego seniora z naszym wolontariuszem. I to, co słyszymy, to największa obawa o to, co będzie ze mną, jak umrę, kto mnie znajdzie. Czy w ogóle ktoś mnie znajdzie.

Czyli nie ma najczęściej obaw o to, co jest tu i teraz, tylko co będzie, kiedy mnie już nie będzie?

To są takie lęki, które chyba są jeszcze gorsze niż te obawy takie realne. Dlatego, że tu działa wyobraźnia. I jeżeli ktoś jest sam w domu i ta wyobraźnia działa, to tak naprawdę nakręca się taka spirala samotności. I np. pani Helena mówi, że ona jest zdrowa, i w zasadzie wychodzi raz w tygodniu na zakupy, ponieważ boi się zarażenia. Jest zaszczepiona pierwszą dawką szczepionki, jednocześnie wie, że lekarz jej wytłumaczył, że jeszcze ta pierwsza dawka przed niczym nie chroni i powinna uważać. I ona tak naprawdę mówi, że od roku jest w oczekiwaniu, że zachoruje i umrze. Bo przecież seniorzy mają bardzo niewielkie szanse przeżycia przy tej chorobie. I nie przyjdzie do niej karetka, lekarz nie odbierze telefonu. A jednocześnie włącza radio, włącza telewizor i karmi się tymi informacjami, które nie są optymistycznie.

I taka rzecz, która jest uderzająca w raporcie, a propos seniorów i tych obaw i samotności osób starszych, przynajmniej mnie uderzająca, to jest informacja o tym, że w przypadku najstarszych osób - tych 85+ niemal połowa ma objawy depresji. Założę się, że wielu z nas, kiedy o tym teraz pomyślimy, nieszybko pomyśli o swoich nawet bliskich osobach, tych najstarszych, że one właśnie mogą przeżywać depresję.

Sporo się mówi, ale wciąż za mało o tym, że depresja może się uśmiechać. Że to, że babcia przez telefon mówi, że u niej wszystko w porządku, to nie znaczy, że nie ma objawów depresji, to nie znaczy, że niepotrzebna jest jej pomoc tu i teraz. Mnie tak najbardziej zaskoczyło to, że w zeszłym roku wiele osób miało objawy stanów depresyjnych, różnego rodzaju, a tylko 18 proc. z nich w Polsce skontaktowało się z prośbą o pomoc lekarzem psychiatrą bądź psychologiem, terapeutą. Czyli nadal, nawet jeżeli zauważamy, że przestajemy regularnie się odżywiać, przestajemy sypiać dobrze, przestajemy mieć pogodny nastrój, nawet jeżeli widzimy to u naszych znajomych, to mówimy " No tak, wszyscy mamy trudniej w tym momencie". Niewielu z nas przychodzi do głowy wtedy powiedzenie: "Słuchaj, a może to już jest czas? Skontaktuj się z psychologiem, zadzwoń do psychologa, zadzwoń do terapeuty. Zapytaj, czy to jest ten moment, kiedy powinieneś sięgnąć po tę profesjonalną pomoc".