„Myślę, że nikt nie wie, jak duże trzęsienie nastąpi w gospodarce, bo z taką sytuacją mamy do czynienia pierwszy raz w historii” – mówiła w Popołudniowej Rozmowie w RMF FM ekonomistka dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Towarzystwa Ekonomistów Polskich. Odniosła się w ten sposób do słów premiera, który mówił o „trzęsieniu” w polskiej gospodarce, które nastąpi w związku w koronawirusem. "To nie jest panika. Widzimy co się dzieje na świecie – w krajach Europy. Ta sytuacja dopiero narasta, dlatego możemy się spodziewać gorszych sytuacji, niż mamy teraz” – dodaje.

GUS pokazał dziś dane dot. koniunktury gospodarczej. W marcu sytuacja wszystkich sektorów gospodarki dramatycznie się pogorszyła - mówiła w Popołudniowe rozmowie w RMF FM dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. Politycy chcą nas zapewnić, że wszystko będzie dobrze, a wszystko dobrze nie będzie. Wzrost gospodarczy nastąpi dopiero, jak się uporamy z epidemią koronawirusa - dodała. 

W komunikacie Rady Ekonomistów Polski pada stwierdzenie: "Ryzyko niewypłacalności części firm, które są kredytobiorcami będzie się materializowało". Dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek odnosząc się do tego stwierdzenia przekonuje: Mówimy o konsekwencjach. Wiele firm stanie przed problemem niewypłacalności, co jest pierwszym krokiem do bankructwa.

Starczewska-Krzysztoszek: Trzeba się spodziewać, że będziemy tracić pracę

Jeśli te informacje, które płyną bezpośrednio od przedsiębiorstw zaczną się materializować (...) to trzeba spodziewać się, że będziemy tracić prace i przez dłuższy czas nowej pracy nie będzie, bo przedsiębiorstwa będą w upadłości - powiedziała Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM.

Marcin Zaborski zapytał też swojego gościa, czy powinniśmy się spodziewać wzrostu podatków, gdy kryzys się skończy. Oczywiście, że tak może być, bo przecież pieniądze skądś trzeba brać. Dzisiaj na te działania, które będą wspierać i pracowników, i pracodawców - przedsiębiorców. A także myśleć o tym, że te pieniądze będą potrzebne wtedy, kiedy gospodarkę będziemy uruchamiać, kiedy uda nam się rozwiązać problem epidemii - odpowiedziała Starczewska-Krzysztoszek.

Ekonomistka powiedziała też jakie, jej zdaniem, kroki powinien podjąć rząd, żeby pomóc przedsiębiorcom: Jeżeli mówiliśmy, że rząd zaproponował dopłat 40 proc. do wynagrodzeń, które są wypłacane przedsiębiorcom, to na pewno nie może być tam warunku, że "przedsiębiorco, możesz się o to ubiegać dopiero wtedy, kiedy twoje przychody spadną o 15, 20 czy 50 proc."  Bo jeśli przychody spadną o 15, 20 czy 50 proc. to tak naprawdę przedsiębiorstwa już nie ma, nie ma zatrudnienia, bo taka firma nie będzie w stanie funkcjonować.

W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM padło też pytanie o to, czy obecna sytuacja jest dobrym momentem, żeby zreformować system zatrudniania na umowy cywilno-prawne. To nie jest w tej chwili czas na to, żeby na raz zmieniać kodeks pracy i likwidować umowy cywilno-prawne, bo narobimy sobie większych kłopotów. Ale to na pewno jest czas, żeby zacząć o tym myśleć i żeby eksperci usiedli i zastanowili się w jaki sposób, zapewniając elastyczność zatrudnienia, jednocześnie stworzyć warunki do tego, żeby pracownicy, niezależnie od form zatrudnienia, byli także chronieni.