"Takie zaproszenie, albo niezaproszenie musi być postrzegane jako większy fragment polityki" - tak gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM Bronisław Komorowski, komentuje brak zaproszenia dla prezydenta Rosji na 80.rocznicę wybuchu II wojny światowej.

Powinniśmy być zainteresowani jakąś formą pojednania polsko-rosyjskiego- podkreśla Bronisław Komorowski. Zawsze unikałem ewidentnego niezapraszania Rosji. (...) Istnieje wystarczający powód, żeby nie oczekiwać przyjazdu Władimira Putina- tłumaczy były prezydent.

Była miła propozycja, ale ja nie miałem takich zamiarów - tak gość Marcina Zaborskiego odpowiada na pytanie dlaczego nie skorzystał z propozycji startu w wyborach do PE. Jak dodaje: gdybym widział wielką potrzebę ojczyzny (...). A tak cieszę się ze mam więcej czasu - tłumaczy.

Podziękowałem za propozycję i zobowiązałem się, że będę wspierał Koalicję Europejską i jej kandydatów - mówi Bronisław Komorowski. To jest potrzeba Polski, żeby Koalicja Europejska wygrała - dodaje.

Przekonano mnie, że nie można stawiać znaku równości między małżeństwem, a związkami partnerskimi - mówił w internetowej części Popołudniowej rozmowy RMF FM były prezydent Bronisław Komorowski i jak dodał: tak mi dyktuje własne serce, ale może dam się przekonać.Były prezydent wypowiedział się też o adopcji i o dzieciach wychowywanych przez pary jednopłciowe.

Znam takie przypadki. Jeśli ktoś do tego dąży i uważa to za słuszne, to niech przekona resztę opinii publicznej, także mnie. Ja jeszcze nie jestem przekonany - tłumaczył.

Marcin Zaborski, RMF FM: Były prezydent Bronisław Komorowski w naszym studiu. Dobry wieczór, dzień dobry.

Bronisław Komorowski: Dobry wieczór Państwu, witam wszystkich radiosłuchaczy.

Grzegorz Schetyna porwał się z motyką na słońce czy po prostu zabrakło mu argumentów i za słabo pana przekonywał?


Ale o co pan pyta?

Dlaczego nie skorzystał pan z oferty startu w wyborach europejskich?  

No rzeczywiście była miła propozycja, ale ja nie miałem takich zamiarów. Wie pan, trochę to jest tak... Może to nie jest jakoś bardzo szlachetne, ale gdybym widział jakąś wielką potrzebę ojczyzny, abym wystartował, no to może bym to zrobił. A tak, ja wie pan, ja się trochę, nie ukrywam cieszę, że mam trochę więcej prywatności...

Nie było wielkiej potrzeby ojczyzny, żeby Bronisław Komorowski wystartował w wyborach do europarlamentu? 

Nie, bo jakby roli jakiejś politycznej, tutaj do odegrania chyba specjalnie nie było. Więc ja podziękowałem za propozycję...

No był pomysł, żeby był pan lokomotywą, która pociągnie PO w tych wyborach.

... i zobowiązałem się, ze będę wspierać Koalicje Europejską i jej kandydatów w każdej formie, która będzie do uzgodnienia. Więc i będę to czynił - z głębokim przekonaniem, że to jest absolutnie potrzeba Polski, żeby Koalicja Europejska wygrała wybory europejskie, bo ktoś musi w końcu być gotowy do tego, żeby najpierw w Europie, ale także potem po wyborach do parlamentu polskiego, w Polsce, zakończyć wojnę rządu polskiego z instytucjami europejskimi. Ktoś musi zakończyć błędną, fatalną wojnę, która kosztuje Polskę i pieniądz,  i pozycję w polityce światowej, a nas Polaków kosztuje bardzo wiele upokorzeń, nerwów i nieprzyjemności.

Skoro była taka propozycja, był taki pomysł, to rozumiem, że ktoś myślał, że pan jednak w tym PE coś dobrego zrobić może. A pan kalkulując uznał, że co: byłemu prezydentowi nie wypada?

Nie wiem pan... No oczywiście, być byłym prezydentem a eurodeputowanym to pewnie nie są zupełnie równoważne sytuacje. Ale to nie o to chodzi. Wie pan, ja myślę, że sprawy idą w dobrą stronę. Grzegorz Schetyna ma rożne opinie, ale zrobił naprawdę rzecz wielką. I za to trzeba go chwalić, być mu wdzięcznym. Doprowadził do porozumienia liczących się sił politycznych proeuropejskich, prodemokratycznych, i idą z jedną listą do wyborów europejskich, daj Boże także do parlamentarnych. Co tutaj się jeszcze wpychać miedzy wódkę a zakąskę. Jest bardzo dobrze, trzeba wspomagać to, co jest, bo wcale nie będzie łatwo.

Nie, pan wcale się nie musi wpychać, oni pana zapraszali do stołu, chyba do tej wódki albo zakąski. 

No wie pan... Zostawmy to, to są oczywiście relacje zadawnionych przyjaźni i sympatii, więc po prostu... Gdyby to była jakaś taka absolutna potrzeba, no to może, może... Ale nie było chyba wielkiej potrzeby...

To zaraz spojrzymy na Zachód, ale wcześniej przez chwilę na Wschód. Zaprosiłby pan dzisiaj Władimira Putina do Polski na obchody 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej?

Wie pan, takie zaproszenie albo niezaproszenie musi być postrzegane jako fragment szerszej polityki. Tak jak zaproszenie swego czasu Putina jako premiera Rosji, jeszcze nie prezydenta, na Westerplatte, miało sens, bo wtedy cała Europa, ale także i Polska, próbowała zbudować jakiś konsensus. 

To było 10 lat temu.

My byliśmy i w moim przekonaniu w dalszym ciągu powinniśmy być zainteresowani jakąś forma pojednania polsko-rosyjskiego i wtedy to miało głęboki sens i logikę. 

Ale dziś jesteśmy w innym momencie i pytanie, czy dziś by pan zaprosił Putina do Polski? 

Powiem tak: pan prezydent Duda formułuje tutaj jakiś pomysł - ja bym jednak zawsze unikał ewidentnego... niezaproszenia Rosji - wyróżniając, że "my was nie lubimy, więc was nie zapraszamy". Ja zrobiłbym co innego: zrobiłbym spotkanie np. w formule ówczesnych sojuszników Polski - z '39 roku. Wtedy nikt by się nie mógł gniewać, że nie zaprasza się kogoś, kto nie był tym sojusznikiem.

Prezydent zaprasza dzisiaj współczesnych sojuszników. Dzisiejszych, obecnych.

Można i tak - można inaczej. Oczywiście Rosja się nie zachwieje od tego, że nie została zaproszona. Ja uważam, że istnieje wystarczający powód, żeby nie oczekiwać przyjazdu prezydenta Putina po agresji na Ukrainę, po właściwie zakończeniu tego procesu - potrzebnego, on wróci prędzej czy później - odbudowy jakichś pozytywnych relacji...

Chociaż już po tym, co wydarzyło się na Ukrainie, mówił pan - jeszcze jako prezydent - że możliwa jest wizyta prezydenta Putina w Polsce.

Oczywiście, że tak. Polska nie powinna być krajem, który mówi: "Nie, nie przyjeżdżaj". Powinna uważać - bo nie wypada też mówić: "Zapraszamy" i narazić się na zlekceważenie. Takie rzeczy się bada. Ja budowałbym taki pomysł dyplomatycznie: budowałbym taki pomysł na gości z okazji rocznicy wybuchu wojny, żeby niekoniecznie Rosję drażnić albo lekceważyć, ale żeby było jasne, że zapraszamy tych, którzy pasują do jakiegoś obrazka historycznego, który był. Związek Radziecki w 1939 roku napadł na Polskę, więc można powiedzieć - Niemcy też napadły... Prawda? 

A jednak zapraszamy.

Ale... Tylko z jednymi przeprowadziliśmy proces pojednania, z drugimi się nie udało.

Wsłuchuje się pan w głos polskich biskupów?

Staram się. 

I słyszy pan, jak biskupi alarmują, że podpisana przez prezydenta Warszawy deklaracja LGBT - cytuję - może spowodować istotną zmianę w funkcjonowaniu demokracji w naszym kraju. Chodzi, według biskupów, nie tylko o ograniczenie praw dzieci i rodziców, ale także prawa wszystkich do wolności słowa, nauczania i wyrażania wolności sumienia. 

No biskupi mają prawo tak to widzieć. 

A pan widzi to inaczej?

Ja widzę inaczej, zdecydowanie inaczej. Odnoszę wrażenie, że ogromna część, także i polskich wiernych członków Kościoła, też widzi to inaczej. Nie widzi w tym zagrożenia, tylko widzi w tym manipulację głównie PiS. 

Biskupi dali się zmanipulować politykom z PiS?

Myślę, że to już nie po raz pierwszy i nie po raz drugi

Przecież to są hierarchowie, ludzie wykształceni, wielu z nich ze stopniami naukowymi.

Rozumiem, że pan stoi na stanowisku że jak ktoś już jest hierarchą, to już jest uodporniony na manipulacje. Myślę, że nie tak po prostu. Manipulacja PiS polega na tym, że coś co było jakimś efektem zobowiązań z tytułu wyborów samorządowych w Warszawie, przegranych przez PiS, próbuje Prawo i Sprawiedliwość uczynić tematem debaty w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Co jest czystą manipulacją i kompletną bzdurą. W Europie te tematy nie istnieją.

Ale wie pan, że polityki nie uprawia się na zasadzie: odtąd dotąd jest Europa, a odtąd dotąd samorząd.

Nie. Bez przesady. Gdyby tak było, to wszystkie wybory byłyby razem, a są jednak osobno. Samorządowe były, będą europejskie, potem parlamentarne, a potem jeszcze prezydenckie. Są tematy, które pasują do wyborów prezydenckich, są tematy które pasują do wyborów parlamentarnych, do parlamentu polskiego i do Europy. Naprawdę, to co jest działaniem samorządu, po prostu, jest kompletną bzdurą i manipulacją. Powiem panu na czym ta manipulacja polega i skąd ona się bierze. Stąd, że PiS zawsze próbowało zredukować problemy integracji europejskiej właśnie do wymiaru kwestii obyczajowych, kwestii ideologicznych i światopoglądowych. Biskupi -moim zdaniem - niepotrzebnie w tę samą stronę idą. Idą wybory do Parlamentu Europejskiego. Ja bym raczej radził i jednej i drugiej i trzeciej stronie, jednej nie manipulować, drugiej nie dać się zmanipulować, a trzeciej nie wdawać się w dyskusję na tematy LGTB ( LGBT- red.), kiedy idą wybory do Parlamentu Europejskiego. To  ma się nijak do głównych problemów europejskich

Krótko pana zapytam, czy często zagląda pan na budowę ?

Na swoją własną? Mniej więcej raz na tydzień.

Zdąży pan z budową przed imieninami żony ?

Myślę, że wcześniej. Ambitny plan rodzinny był taki, żeby zrobić to wcześniej, ale to są moje prywatne sprawy, więc pan pozwoli...

Niestety piszą o nich w gazetach. Piszą, że pan pałac buduje

Na pewno mój pałac będzie trzy razy mniej wart, niż ten bunkier Jarosława Kaczyńskiego na Żoliborzu.

Za każda budowę trzymam kciuki panie prezydencie.