Dziś po południu Maja Włoszczowska będzie walczyć w kanadyjskiej miejscowości Mont Sainte Anne o medal mistrzostw świata w kolarstwie górskim. Srebrna medalistka olimpijska z Pekinu marzy o tęczowej koszulce, ale nie ukrywa, że rywalki będą bardzo groźne.

Za najgroźniejsze uważam dwie Kanadyjki: Catherine Pendrel i Marie Helene Premont oraz moje towarzyszki z olimpijskiego podium: Sabine Spitz i Irinę Kalentiewą. Myślę, że szczególnie trzeba zwrócić uwagę na tę ostatnią. Oczywiście zawsze są tzw. czarne konie i przynajmniej 10 innych dziewczyn może się pokusić o medal - napisała kilka dni temu na swojej stronie internetowej.

Włoszczowską martwi tylko, że wystartuje dopiero z trzeciego, a nie z drugiego rzędu, co jest efektem jej absencji w zeszłorocznych mistrzostwach świata w Canberze (już w Australii na treningu doznała bolesnych ran twarzy) oraz w dwóch zawodach Pucharu Świata w tym sezonie.

Szanse na dobry wynik ma też Anna Szafraniec, która przed rokiem była piąta. Swoich sił w wyścigu elity spróbuje Aleksandra Dawidowicz. W Canberze zdobyła mistrzostwo świata w kategorii U-23.