15 kwietnia 1989 roku, dokładnie 25 lat temu, na stadionie Hillsborough doszło do największej tragedii w historii brytyjskiego futbolu. Podczas półfinałowego meczu Pucharu Anglii między Liverpoolem a Nottingham Forest napierający tłum zadeptał i zadusił 96 osób. 766 kibiców zostało wtedy rannych. Wszyscy byli fanami Liverpoolu. Po tragedii powstał raport ministra sprawiedliwości Petera Taylora, który zarekomendował przebudowę brytyjskich stadionów, tak aby znajdowały się na nich tylko miejsca siedzące.

W tamtym okresie angielski futbol był na dnie, nękany aktami przemocy fanów, chuligaństwem na stadionach i poza nimi. Dramat na Hillsborough zdarzył się kilka lat po innych tragicznych wydarzeniach. W 1984 roku w pożarze na stadionie w Bradford zginęło 56 osób. Złapani w śmiertelną pułapkę ludzie nie mieli szans opuszczenie obiektu. Bramy były zamknięte na kłódkę.

Rok później 39 fanów, głównie Włochów, straciło życie przed finałowym meczem Pucharu Europy Juventusu - Liverpool na brukselskim obiekcie Heysel, za sprawą ataku angielskich chuliganów na kibiców włoskiego rywala. Doprowadziło to do pięcioletniej banicji angielskiego futbolu w europejskich rozgrywkach.

Rezygnacja z ogrodzeń oddzielających fanów od boisk było ryzykowne, ale drakońskie kary za wtargnięcie na murawę zrobiły swoje. Siedzącym w sektorach kibicom niełatwo było wędrować po trybunach, a gdy zachciało im się bójek, system monitoringu sprawnie identyfikował sprawców zamieszek i burd. Kluby zatrudniły stewardów, doskonale widocznych dla kibiców w ich jasno pomarańczowych marynarkach. Stewardzi obserwowali tłum, stojąc tyłem do boiska i mogli zapobiegać ewentualnym incydentom. Mieli też prawo przeszukiwać kibiców i konfiskować wszystko, co mogło by być użyte jako broń. Szerokie wyjścia zapewniły sprawną i szybką ewakuację z obiektów.

Wciąż nie wyjaśniono wszystkiego

Choć od wydarzenia na Hillsborough minęło już ćwierć wieku, sprawa wciąż nie jest zamknięta. We wrześniu 2012 roku niezależne śledztwo ujawniło, że podczas wcześniejszych postępowań policja próbowała naciągać  fakty, aby zminimalizować własną odpowiedzialność i zrzucić ją na ofiary. W oparciu o zeznania policjantów tabloid "The Sun" opublikował artykuł przedstawiający kibiców Liverpoolu jako pijanych i agresywnych.

Po zapoznaniu się z raportem niezależnej komisji premier David Cameron przeprosił rodziny ofiar za "podwójną niesprawiedliwość", ponieważ ich bliscy po śmierci zostali oczernieni. Ujawnił także, że w celu ukrycia prawdy zmieniono zeznania 164 policjantów.

W marcu rozpoczęło się nowe śledztwo w sprawie tragedii. Impulsem do niego stał się opublikowany w 2012 roku raport niezależnej komisji, z którego wynikało, że 41 ofiar miało szansę przeżyć, gdyby pomoc medyczna nadeszła szybciej. Dochodzenie ma się zakończyć dopiero w przyszłym roku.

(MRod)