Kapitan piłkarskiego zespołu FC Liverpool Steven Gerrard przeznaczył 96 tys. funtów na rzecz ofiar tragedii na stadionie Hillsborough w Sheffield. W 1989 roku zginęło tam 96 fanów "The Reds", a wśród nich jego kuzyn.

Myślę, że nadszedł dobry moment, aby to uczynić. Nadeszła pora, aby przypomnieć, jak bardzo chcemy, aby sprawiedliwość zatriumfowała - powiedział 108-krotny reprezentant Anglii w wywiadzie dla "Liverpool Echo", potwierdzając krążące od dłuższego czasu plotki na ten temat.

15 kwietnia 1989 roku na stadionie Hillsborough doszło do największej tragedii w historii futbolu na Wyspach Brytyjskich. Podczas półfinałowego meczu Pucharu Anglii między Liverpoolem a Nottingham Forest tłum zadeptał i zadusił 96 osób, a 766 zostało rannych. Wszyscy byli fanami Liverpoolu. Najmłodszą ofiarą śmiertelną był 10-letni Jon-Paul Gilhooley, kuzyn Gerrarda.

Winnych brak

W marcu ma się rozpocząć nowe śledztwo w sprawie tragedii. Impulsem stał się opublikowany w 2012 roku raport niezależnej komisji, z którego wynikało, że 41 ofiar miało szansę przeżyć, gdyby pomoc medyczna nadeszła szybciej. Jednocześnie od wielu miesięcy trwają prace wewnętrznej komisji kontrolnej policji, która zamierza do marca przesłuchać w sumie ponad 2400 funkcjonariuszy.

We wrześniu 2012 roku niezależne śledztwo ujawniło, że podczas wcześniejszych postępowań policja próbowała zmniejszyć swoją odpowiedzialność i zrzucić ją na ofiary. W oparciu o zeznania policjantów tabloid "The Sun" opublikował artykuł przedstawiający kibiców Liverpoolu jako pijanych i agresywnych.