Legendarny 44-letni norweski biatlonista Ole Einar Bjoerndalen kończy karierę. Ośmiokrotny mistrz olimpijski i 20-krotny złoty medalista mistrzostw świata, który ma za sobą nieudany sezon, o swojej decyzji poinformował w Simonstrandzie. Wybór miejsca, nie był przypadkowy. Sportowiec wychowywał się tam na farmie. Norweg zaczynał tam również swoją sportową przygodę.

Ole Einar Bjoerndalen do niedawna szczycił się mianem najbardziej utytułowanego zawodnika w historii zimowych igrzysk.

Na podium olimpijskim stawał 13 razy (8-4-1). W lutym wyprzedziła go uprawiająca biegi narciarskie rodaczka Marit Bjoergen, która może pochwalić się 15 krążkami.

Bjoerndalen nie miał szansy poprawić swojego dorobku medalowego w Pjongczangu, ponieważ przegrał wewnętrzną rywalizację w norweskiej kadrze. Wystąpił w sześciu wcześniejszych igrzyskach z rzędu.

Poza 13 medalami olimpijskimi i 45 MŚ (20-14-11) 44-letni biatlonista ma na koncie także sześć triumfów w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i 19 małych Kryształowych Kul za zwycięstwa w klasyfikacjach poszczególnych konkurencji.

W zawodach cyklu cieszył się z sukcesu 95 razy. Na koniec minionego sezonu, w którym rzadko startował, uplasował się w głównym zestawieniu PŚ dopiero na 43. pozycji.

"Król biathlonu" mówi pas

Ole Einar Bjoerndalen urodził się jako najmłodszy z pięciorga rodzeństwa i wychowywał na farmie w Simonstrandzie. Jego pierwszym trenerem był starszy brat Dag, również biathlonista.

W wieku 16 lat opuścił dom i zaczął treningi, zarówno biathlonowe, jak i narciarskie, w akademii sportowej w Geilo. Zakwalifikował się do kadry olimpijskiej na Lillehammer w 1994 roku. Najwyższą jego pozycją była wtedy 28. lokata w sprincie.

Cztery lata później pierwsze miejsce w Nagano w biegu sprinterskim otworzyło worek ze złotymi medalami igrzysk i MŚ. W 2002 w Salt Lake City zwyciężył we wszystkich konkurencjach biathlonowych: w sprincie, w biegu na dochodzenie, w biegu indywidualnym oraz z kolegami w sztafecie. W Vancouver w 2010 roku wywalczył złoto w sztafecie i srebro w biegu na 20 km, a w Soczi przed czterema laty dołożył złoto w sprincie i w sztafecie mieszanej.

W Whistler jedna z olimpijskich tras biathlonowych została nazwana jego imieniem.

Miniony sezon nie był dla Norwega udany. Poza tym, że nie zakwalifikował się na igrzyska w Pjongczangu, to w PŚ startował rzadko i plasował się na odległych lokatach. W klasyfikacji generalnej znalazł się dopiero na 43. pozycji.

W ubiegłym roku "król biathlonu" po raz pierwszy wystąpił w MŚ jako mąż i ojciec. Jego żona Białorusinka Daria Domraczewa wywalczyła srebro w biegu na dochodzenie niewiele ponad cztery miesiące po urodzeniu córki.

Wcześniej Bjoerndalen związany był z inną czołową biathlonistką Nathalie Santer. Z mającą włoskie i belgijskie obywatelstwo zawodniczką rozwiódł się w 2012 roku.

(ug)