"Już nie czuję presji. Nerwowo jest w pierwszym tygodniu Wielkiego Szlema. Teraz wychodzę na kort i chcę zagrać najlepszy tenis. Jestem zrelaksowana" - mówi Agnieszka Radwańska, która powalczy z Niemką Sabine Lisicki o finał Wimbledonu. We wtorek po ciężkim, trzysetowym boju Polka pokonała w ćwierćfinale Chinkę Na Li.

We wtorek Sabine Lisicki pokonała Estonke Kaię Kanepi 6:3, 6:3. Na pewno return będzie najważniejszy w tym meczu. Sądzę, że będzie podobnie jak w trzeciej rundzie z Madison Keys, która też świetnie serwowała, przez cały mecz. Chwilami niewiele mogłam zrobić. Zobaczymy, czy Sabine będzie serwować tak dobrze jak zazwyczaj. Na szczęście też Kort Centralny jest dość wolny - skomentowała nasza najlepsza tenisistka.

Czwartkowy półfinał Wimbledonu będzie trzecim pojedynkiem Polki i Niemki. Dwa lata temu na twardym korcie w Stanford wygrała Lisicki - 7:6 (7-4), 2:6, 6:2, natomiast w ubiegłym roku na tej samej nawierzchni w Dubaju lepsza okazała się Polka 6:2, 6:1.

Widziałam jej mecze, szczególnie na trawie ma zawsze dobre wyniki. Dawno ze sobą nie grałyśmy, więc trudno coś przewidywać. Na pewno szykuje się poważne wyzwanie, w dodatku w półfinale Wielkiego Szlema. Znamy się długo, właściwe od czasów juniorskich, choć na pewno nie jest to przyjaźń, tak jak w przypadku Angie Kerber czy Caroline Wozniacki. Zawsze jakoś łącznikiem w Tourze był dla nas język polski, więc wszystkie trzymałyśmy się razem - tłumaczyła "Isia".

W ćwierćfinale Radwańska pokonała Chinkę Na Li

We wtorek Agnieszka Radwańska po ciężkim, trzysetowym boju pokonała w ćwierćfinale Chinkę Na Li 7:6 (7-5), 4:6, 6:2. Spotkanie trwało prawie trzy godziny. Polka - na pomeczowej konferencji - nie ukrywała, że odczuwa już trudy turnieju. Plan gier nie był dla mnie najlepszy, bo to mój trzeci z rzędu ciężki mecz w tym turnieju. Brakowało mi na pewno dnia przerwy po poniedziałkowym spotkaniu z Pironkową, no i we wtorek znów spędziłam prawie dwie godziny i 40 minut na korcie. To jednak czuje się w nogach, szczególnie na trawie, gdzie gra się dość nisko na nogach cały czas. Ale w drugim tygodniu Wielkiego Szlema nie myśli się o bólu. Walczy się do samego końca - powiedziała krakowianka.

"Isia" w trakcie meczu z Chinką poprosiła o pomoc lekarza. Po chwili na jej prawym udzie pojawiła się szeroka taśma. Nie obawiam się tego urazu, to raczej normalny skutek nadmiaru tenisa. Dlatego wskoczyłam zaraz po meczu do kąpieli z lodu. To najlepszy sposób na zmęczenie po czymś takim. Potrzebuje jednego dnia na odpoczynek i maksymalną regenerację. W środę porządny masaż i ćwiczenia. Wszystko powinno być w porządku. Będę w stu procentach gotowa do gry w półfinale - skomentowała Radwańska.