​W drugim półfinałowym meczu rozgrywanego w Krakowie turnieju o Puchar Polski hokeiści Comarch Cracovii pokonali 6:2 Tauron KH GKS Katowice. W czwartkowym finale zmierzą się z GKS-em Tychy, który po rzutach karnych pokonał 3:2 JKH GKS Jastrzębie.

​W drugim półfinałowym meczu rozgrywanego w Krakowie turnieju o Puchar Polski hokeiści Comarch Cracovii pokonali 6:2 Tauron KH GKS Katowice. W czwartkowym finale zmierzą się z GKS-em Tychy, który po rzutach karnych pokonał 3:2 JKH GKS Jastrzębie.
Hokeiści Comarch Cracovii cieszą się z gola podczas meczu półfinałowego o Puchar Polski z Tauronem KH GKS Katowice. /Stanisław Rozpędzik /PAP

Zanim mecz się na dobre rozpoczął, katowiczanie objęli prowadzenie. W 50. sekundzie Marek Strzyżowski wykorzystał błąd defensywny Cracovii i pokonał Rafała Radziszewskiego. Odpowiedź "Pasów" przyszła bardzo szybko. Do wyrównania doprowadził Tomas Sykora. Potem krakowianie uzyskali sporą przewagę i wydawało się, że kolejne gole dla mistrzów Polski są kwestią czasu. Jednak to goście ponownie wyszli na prowadzanie, gdy Dawid Majoch precyzyjnym strzałem zaskoczył Radziszewskiego.

Katowiczanie z prowadzenia cieszyli się tylko 36 sekund. Lukas Zib przejął krążek i strzałem z backhandu pokonał Kamila Kosowskiego. Gdy wydawało się, że pierwsza tercja zakończy się remisem, Strzyżowski został odesłany na ławkę kar. Cracovia dobrze rozegrała zamek i Zib potężnym strzałem z okolic niebieskiej linii posłał krążek w górny róg. Do syreny oznajmiającej przerwę brakowało pięć sekund.

W drugiej tercji wciąż przeważali krakowianie, ale tylko raz udało im się umieścić krążek w siatce. Zrobił to po raz drugi w tym meczu Sykora. Słowak dobił strzał swojego rodaka Petera Novajovsky’ego. Katowiczanie dopiero w końcówce tercji, gdy na ławce kar przebywał Oliver Paczkowski, poważniej zagrozili bramce Radziszewskiego.

W ostatniej tercji poziom gry obniżył się. Cracovia starała się kontrolować grę, a katowiczanie nie bardzo potrafili przejąć inicjatywę. Najbliżej zdobycia bramki byli w 49. minucie, gdy Strzyżowski trafił w słupek. Chwilę później na ławkę kar odesłany został Rafał Dutka, ale to grające w osłabieniu "Pasy" strzeliły gola. Kosowski stracił krążek za bramką na rzecz Filipa Drzewieckiego, a ten bez problemu umieścił go w siatce. Chwilę później Kosowski przepuścił strzał Damina Kapicy i losy meczu zostały ostatecznie rozstrzygnięte.

Czwartkowy finał rozpocznie się o godzinie 17:30 i będzie rewanżem za ubiegłoroczne spotkanie, w którym GKS Tychy pokonał w Nowym Targu Cracovię 3:0.


(ł)