To będzie bardzo ważny półfinał Pucharu Polski. Górnik Zabrze będący nadal największą niespodzianką trwającego piłkarskiego sezonu zmierzy się z rozczarowującą Legią Warszawa. Mecz w Zabrzu może być ostatnią dla Legii szansą na złapanie wiatru w żagle.

To będzie bardzo ważny półfinał Pucharu Polski. Górnik Zabrze będący nadal największą niespodzianką trwającego piłkarskiego sezonu zmierzy się z rozczarowującą Legią Warszawa. Mecz w Zabrzu może być ostatnią dla Legii szansą na złapanie wiatru w żagle.
Piłkarze Legii Warszawa / Adam Warżawa /PAP

Legia Warszawa zimą przeszła spore zmiany, ale na razie można mówić jedynie i liczbie zmian, a nie o ich wpływie na grę stołecznego klubu. Trener Romeo Jozak zdaje się nie do końca panować nad sytuacją. Legia gra słabo, bez pomysłu i bez skuteczności. Co prawda piłkarska wiosna zaczęła się od dwóch wygranych Legii, ale później było już gorzej. Porażki z Jagiellonią, Wisła czy Arką okazały się bolesne i nawet pokonanie Lecha Poznań nie może zamydlić oczu. Legia gra słabo. Teraz musi postawić się w dwumeczu Górnikowi Zabrze i nie musi być to łatwe zadanie. Dla Zabrzan awans do finału i rozegranie meczu na Stadionie Narodowym to nie lada gratka.

Po świetnej jesieni Zabrzanie trochę spuścili z tonu. Daje o sobie znać dość wąska kadra. Kłopotem są kontuzje. W sobotę więzadła zerwał na przykład Łukasz Wolsztyński. Górnicy - nie licząc walkowera za mecz z Piastem Gliwice - w Ekstraklasie ostatnio jedynie remisują. W tabeli wypadli poza podium. Zajmują teraz 4. lokatę. Czołowa trójka wciąż w zasięgu, ale szansa na finał Pucharu Polski jest kusząca. Nie dość, że Legia bez formy to w finale czekać będzie Arka Gdynia lub Korona Kielce. Co prawda Zabrzanie w Ekstraklasie z tymi ekipami mieli problemy, ale trudno byłoby w takim finale określić faworyta. Europejskie puchary są więc całkiem blisko, ale droga do nich wiedzie na razie przez dwumecz z Legią.

A klubie z Warszawy na razie nie potrafią zdiagnozować co się dzieje. Legii brakuje skuteczności. Trener Jozak miesza składem wystawiając coraz to nowych piłkarzy do boju, ale efektów nie ma. W sobotę na tle Arki Gdynia piłkarze chorwackiego trenera wypadli blado. Dla Legii jak zwykle planem numer jeden jest mistrzostwo Polski, a planem minimum wejście do europejskich pucharów - docelowo przynajmniej do fazy grupowej Ligi Europy. Na razie nie widać powodów do optymizmu, a cierpliwość może się kończyć. Realnym zagrożeniem, biorąc pod uwagę grę Legii, jest brak awansu do europejskich pucharów, który oznaczałby sportową i finansową katastrofę. W razie niepowodzenia w Zabrzu prezes Dariusz Mioduski może sięgnąć po środki ostateczne.

W Zabrzu spotkają się więc dwie drużyny "po przejściach". O ile Górnik jesienią miał wyniki nieco ponad stan i teraz euforia zamienia się w trudną codzienność o tyle Legia nie potrafi złapać odpowiedniego rytmu. Awans do finału może jednej z drużyn pomóc na finiszu Ekstraklasy, choć w obu klubach w ostatnich tygodniach jest więcej problemów niż powodów do optymizmu.