3:2 pokonali polscy siatkarze reprezentację Włoch w meczu Pucharu Świata w Tokio! Pierwsze dwie partie wygrali Włosi - do 17 i 20. W kolejnych dwóch triumfowali biało-czerwoni, wygrali je do 23 i 21. O losach spotkania zdecydował dopiero tie-break, w którym podopieczni Andrei Anastasiego triumfowali 15:12.

Pierwszy set nie układał się po myśli Polaków. Już na początku Włosi uzyskali kilka punktów przewagi. Później wydawało się, że po kilku udanych atakach biało-czerwoni złapali swój rytm gry, udało się wyrównać, a nawet na chwilę wyjść na prowadzenie. Niestety po drugiej przerwie technicznej Włosi znów zaczęli przeważać i w końcówce dominowali już wyraźnie. Wygrali tę partię 25:17.

Drugi set rozpoczął się obiecująco. Po kilku skutecznych atakach Bartmana Polacy wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Niestety po pierwszej przerwie technicznej w poczynania zespołu Andrei Anastasiego wkradł się chaos. Błąd popełnił Nowakowski, a przez wysoki blok Włochów nie mógł się przebić Kurek. W efekcie po kilku chwilach to rywale wyszli na prowadzenie 16:10. Trener Anastasi wziął czas, a jego podopieczni wzięli się do odrabiania strat. Po ataku Ruciaka i asie serwisowym Nowakowskiego starta zmalała do trzech punktów. Wtedy mocno zaatakował Łasko, piłka wyleciała w aut, ale otarła się o polski blok i Włosi odskoczyli na cztery punkty. Chwilę później cieszyli się z wygrania drugiego seta 25:20.

Trzeci set rozpoczął się po myśli Polaków. Udanie atakowali Bartman i Ruciak, a rywali płaskim zagraniem oszukał Zagumny. Na pierwszą przerwę techniczną biało-czerwoni zeszli prowadząc 8:5. I ta przerwa jakby wybiła Polaków z rytmu. Bartman zaczął się mylić, a Savani zaserwował dwa asy i mieliśmy remis. Wtedy na parkiecie pojawił się Jarosz i to była dobra zmiana. Po jego zagraniach Polacy znów wyszli na trzypunktowe prowadzenie. Końcówka niezwykle emocjonująca, bo Włosi zaczęli mocno naciskać, ale udało się utrzymać niewielką przewagę i Polacy wygrali 25:23.

Czwarty set to prawdziwa siatkarska wojna o każdy punkt. W polskiej drużynie świetnie atakowali Jarosz i Ruciak, ale też nie ustrzegliśmy się błędów. Zawodziła przede wszystkim zagrywka - zepsute serwisy nie pozwalały nam uzyskać znaczącej przewagi. Ale do czasu. W końcu na zagrywce zaskoczył Winiarski, a wspaniałym blokiem popisał się Nowakowski. Polacy wyszli na czteropunktowe prowadzenie. Potem pełna emocji końcówca, wspaniały atak Nowakowskiego, wygrywamy 25:21 i jest 2:2.

Początek tie-breaka - dla Polaków wymarzony. Po rozpaczliwej, ale skutecznej obronie as serwisowy Ruciaka, a później skuteczny atak i rozpoczęliśmy od prowadzenia 3:0. Włosi próbowali nas gonić, ale po wspaniałych zagraniach Jarosza i Możdżonka zrobiło się 6:2. Każda akcja pełna nerwów i emocji. Niestety nasza przewaga stopniała po pojedynczym bloku Zaytseva. Po chwili Włosi posłali autowy serwis i znów mieliśmy cztery punkty przewagi. 8:4 i zmiana stron. Jarosz znów znalazł puste miejsce na parkiecie, a Nowakowski po bloku skutecznie zaatakował i 10:6. Po chwili as serwisowy Jarosza i Włosi wzięli czas. Nie pomogło. Łasko posłał piłkę w aut - sześć punktów przewagi Polaków. Niestety Ruciakowi nie udało się przebić przez blok, a Jarosz wyrzucił piłkę poza pole. Przewaga stopniała do trzech punktów. A później Nowakowski wspaniale wykańczał krótkie! Piłka meczowa 14:10. Dwa meczbole obronione przez Włochów, czas dla Anastasiego. A potem atak Możdżonka i zwycięstwo 15:12.

To ósma wygrana biało-czerwonych w turnieju, który jest pierwszą kwalifikacją do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Londynie (awans uzyskają trzy najlepsze ekipy). Niestety o udział w olimpiadzie wciąż musimy walczyć. Kwalifikację mogło nam zapewnić zwycięstwo nad Włochami, ale musielibyśmy wygrać w setach 3:0 lub 3:1.

Biało-czerwoni rozpoczęli rywalizację w Pucharze Świata od pokonania wicemistrzów świata Kubańczyków 3:0, mistrzów Europy Serbów 3:1 oraz Argentyńczyków 3:1. Później była przegrana z Iranem 2:3, a następnie seria zwycięstw: nad gospodarzami 3:1, Chińczykami 3:1, Amerykanami 3:0 i Egiptem 3:0. Teraz do końca turnieju Polakom zostają jeszcze dwa mecze: z Brazylią i Rosją.