Polscy siatkarze wygrali w Fukuoce z Chińczykami 3:1 (17:25, 25:20, 25:21, 25:19) w swoim szóstym meczu Pucharu Świata i utrzymali prowadzenie w tabeli. Najwięcej punktów zdobył Jakub Jarosz- 20. To piąte zwycięstwo podopiecznych Andrei Anastasiego w turnieju.

Chińczycy po pięciu kolejkach imprezy nie mieli na koncie zwycięstwa. Potrafili jednak zdobyć punkt w meczu z mistrzami świata Brazylijczykami. Ich wielkim atutem jest obrona, a to głównie za sprawą jednego z najlepszych w tej chwili libero Qi Rena, o czym mogli przekonać się Polacy. W wyjściowym składzie po raz pierwszy wystąpił Łukasz Wiśniewski. W pierwszym Polacy secie kompletnie się pogubili, a rywale skutecznie to wykorzystali. Brak koncentracji u biało-czerwonych widać było zwłaszcza w polu zagrywki. Podopieczni Anastasiego często serwowali w aut lub w siatkę. Szkoleniowiec nie czekał i na boisko wprowadził Michała Winiarskiego zamiast Michała Kubiaka, a za Zbigniewa Bartmana wszedł Jakub Jarosz. Pięciu punktów straty nie udało się jednak nadrobić (15:20) i set zakończył się porażką Polaków 17:25.

Od drugiego seta było coraz lepiej

Gdy sytuacja zaczynała się powtarzać w drugiej partii włoski trener postanowił zamienić rozgrywających. Pawła Zagumnego zastąpił Łukasz Żygadło i powoli gra zaczynała się układać. W końcu Polacy zdołali wypracować dwa punkty przewagi 19:17 i potem ją tylko powiększali. Dwa ostatnie punkty zdobył coraz lepiej czujący się na parkiecie Jakub Jarosz - 25:20.

Powoli budził się także polski blok, co dało biało-czerwonym prowadzenie 10:6. Nie długo jednak potrafili je utrzymać. Chińczycy, którzy bardzo dobrze spisywali się w zagrywce, odrobili straty i nawet wyprzedzili Polaków 19:18. Anastasi uznał, że czas na zmianę. Na ławce zasiadł Łukasz Wiśniewski, a wszedł Piotr Nowakowski. I to z jego serwisem rywale mieli poważne problemy. Ostatni punkt zdobył Bartosz Kurek - 25:21.

W czwartym secie brązowi medaliści mistrzostw Europy ani przez chwilę nie byli zagrożeni. Rewelacyjnie spisywał się Jakub Jarosz i nawet cztery z rzędu zdobyte przez Chińczyków (po serwisie Chren Zhanga) punkty nie zdołały pokrzyżować Polakom planów. Ostatni punkt zdobył najskuteczniejszy w całym meczu Jarosz.

Teraz kolej na Amerykanów

Biało-czerwoni rozpoczęli rywalizację w Japonii od pokonania wicemistrzów świata Kubańczyków 3:0, mistrzów Europy Serbów 3:1 oraz Argentyńczyków 3:1. Potem była przegrana z Iranem 2:3 i triumf nad gospodarzami 3:1.

Turniej ten jest pierwszą kwalifikacją do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Londynie. Awans uzyskają trzy najlepsze ekipy.

W PŚ grają przede wszystkim mistrzowie i niektórzy wicemistrzowie kontynentów, Japonia jako gospodarz oraz dwa zespoły dzięki "dzikiej karcie" przyznawanej przez Międzynarodową Federację Piłki Siatkowej (FIVB). To właśnie dzięki niej do Japonii polecieli podopieczni Andrei Anastasiego.

W ciągu 15 dni drużyny rozegrają po 11 spotkań systemem "każdy z każdym". W poniedziałek biało-czerwoni zmierzą się z mistrzami olimpijskimi Amerykanami (godz. 7.00 czasu polskiego). Impreza zakończy się 4 grudnia.

Polska: Paweł Zagumny (3), Bartosz Kurek (18), Zbigniew Bartman (3), Łukasz Wiśniewski (4), Michał Kubiak, Marcin Możdżonek (8) i Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Łukasz Żygadło (3), Michał Winiarski (12), Jakub Jarosz (21), Piotr Nowakowski (3).

Chiny: Hongmin Bian (12), Chen Zhang (11), Chulong Liang (6), Weijun Zhong (14), Ping Chen (7), Runming Li (3) i Qi Ren (libero) oraz Guojun Zhan, Zhi Yuan (1), Jianwei Song (3).